Ewa Berbeka jest bohaterką książki „Jak wysoko sięga miłość. Życie po Broad Peak” Beaty Sabały-Zielińskiej o tych, dla których góry są najważniejsze, ważniejsze niż rodzina, dzieci. O tym, co się dzieje na szczytach, kiedy się je zdobywa i kiedy się z nich schodzi. O zamkniętym, hermetycznym środowisku twardzieli ginących w górach i o tym, co po nich zostaje.
Magdalena Rigamonti: Ilu z nich nie żyje?
Ewa Berbeka: Alpinistów, himalaistów?
Hm, pani znajomych, przyjaciół.
Nie policzyłam. Ale jak patrzę na zdjęcia, to wielu, bardzo wielu. Mój mąż, jego koledzy, kumple, przyjaciele. Na palcach jednej ręki się nie da, na dwóch też trudno.
Wanda Rutkiewicz.
Też.
Powiedziała kiedyś: bardziej niż wszystkich alpinistów świata podziwiam ich żony.
Wiem, ona najlepiej wiedziała, co się może wydarzyć w górach. Ale ja wiedziałam, za kogo wychodzę za mąż. Wiedziałam, że Maciek to facet, który kocha góry, który się wspina, że to jego żywioł.
Egoista?
Egoista?
Zostawia żonę z dziećmi i idzie w góry, bo góry są najważniejsze.
Już mówiłam, że wiedziałam, za kogo wychodzę. Poza tym mówił, że jak wyjdzie z domu, to może mu sopel spaść na głowę.
CAŁĄ ROZMOWĘ CZYTAJ W ELEKTRONICZNYM WYDANIU MAGAZYNU DGP >>>