Gwoli przypomnienia: z Jakubem Styczyńskim napisaliśmy, że DasCoin to piramida finansowa, której twórcy podpinają się pod sukces bitcoina. Cały twór udaje kryptowalutę, ale nią nie jest. Choćby dlatego, że kryptowalutami można swobodnie obracać, a wartość DasCoina jest ustalana przez jego twórców. W przypadku bitcoina nie ma też mowy o tym, by ktokolwiek płacił nam za zachęcanie znajomych do jego zakupu. Natomiast model biznesowy DasCoina oparty jest na wynagradzaniu tych, którzy przyciągną kolejnych nabywców. Modelowy przykład schematu Ponziego, czyli mówiąc wprost – piramidy finansowej.
W tekście postawiliśmy też tezę, że sprawa Amber Gold niczego nas nie nauczyła. Nie nauczyła ludzi, którzy dalej pakują pieniądze w przekręty. Ale nie nauczyła też urzędników i prokuratorów, którzy działają tak opieszale, że prędzej DasCoin padnie, niż jego działalność zostanie zablokowana przez organy państwa. A straty ludzi z dnia na dzień będą rosły. Ale są też głosy oburzenia po naszym tekście. Przykład? Marcin Dziadkowiak, zastępca redaktora naczelnego w Bankier.pl, pisze tak: „Wiele wskazuje na to, że instytucje powołane do zabezpieczenia Polaków przed różnej maści oszustami i tym razem będą działały zbyt wolno (przypomnę, że Marcin P. już 5 lat siedzi w areszcie bez wyroku), lub, co równie naganne, przekroczą swoje uprawnienia (patrz postępowanie Komisji Nadzoru Finansowego wysyłające pismo do banków w sprawie ryzyka wizerunkowego przy obsługiwaniu instytucji z listy ostrzeżeń, co w rzeczywistości skazuje także uczciwe biznesy, które – jak być może okaże się po prokuratorskim śledztwie – znalazły się niesłusznie na tej liście, na bankową banicję). Jednak proponowane w artykule »DGP« »lekarstwa« na trapiącą od zawsze ludzkość chorobę będą moim zdaniem równie skuteczne co leczenie dżumy cholerą”.
To tak naprawdę spór o rolę państwa w takich sytuacjach jak Amber Gold czy DasCoin. Warto więc odpowiedzieć na zarzuty wszystkich, którzy zarzucili nam m.in. przyzwolenie na tworzenie państwa totalitarnego (to też wniosek red. Dziadkowiaka).
"Przecież DasCoin to legalny biznes" oraz "Niedobrze, gdy urzędnicy będą wydawali wyroki zamiast sądów"
Argument ten opiera się na założeniu, że od wydawania wyroków jest sąd. I dopóki sąd nie uzna, że coś jest oszustwem, to należy przyjmować, że tym oszustwem nie jest. Zawsze, gdy słyszę ten argument, przypomina mi się obrazek Marka Raczkowskiego. Jakiś zbir wyrywa kobiecie torebkę, a ta krzyczy: „Złodziej! Ukradł mi torebkę!”. I przechodzący chodnikiem pan poucza kobietę: „Nie było jeszcze procesu, ale pani już wydała wyrok”.