Jyrki Katainen, premier Finlandii (2011–2014) i minister finansów tego kraju (2007–2011), członek Partii Koalicji Narodowej, obecnie wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej i komisarz ds. zatrudnienia, wzrostu gospodarczego, inwestycji i konkurencyjności.

Reklama
DGP: 29 marca 2019 r. Wielka Brytania opuści Unię Europejską. Czy z poziomu Brukseli wpływ brexitu jest już dostrzegalny w europejskiej gospodarce?
Jyrki Katainen: Nie za bardzo. Za wcześnie na takie diagnozy i właściwie trudno z pewnością określić, jaki wpływ na gospodarkę Europy w ujęciu długofalowym będzie miał brexit. Obstawiałbym jednak, że jego negatywne konsekwencje odczują bardziej mieszkańcy Wielkiej Brytanii niż UE.
Brexit jest jednak zapewne głównym tematem rozmów komisarzy UE?
Mówiąc szczerze, chociaż Komisja Europejska spotyka się co tydzień, to do tej pory tylko raz w miesiącu bardziej kompleksowo rozmawialiśmy o negocjacjach z Wielką Brytanią. Oczywiście w ostatnich tygodniach sytuacja nabrała tempa, ale na co dzień sen z oczu spędzają nam inne kwestie.
Na przykład?
Poprawa konkurencyjności UE, tworzenie nowych miejsc pracy, gospodarka o obiegu zamkniętym, wpływ sztucznej inteligencji na rynek pracy i przemysł, bezpieczeństwo…
Pomówmy więc o kwestii, która związana jest zarówno z bezpieczeństwem, jak i z brexitem. O imigrantach. Antyimigranckie nastroje kazały wielu Brytyjczykom poprzeć pomysł wyjścia z Unii. Czy polityka UE w tym zakresie nie jest współwinna temu, że do brexitu w ogóle dochodzi?
Sprawa jest bardziej zniuansowana. Ważnym powodem sprzeciwu wobec dalszego członkostwa w UE była w Wielkiej Brytanii awersja do idei migracji wewnętrznych. Brytyjczykom nie podoba się np., że przyjeżdża do nich aż tylu Polaków. Jednak tego rodzaju migracje, czyli swobodne poruszanie się po UE jej obywateli oraz możliwość pracy i nauki tam, gdzie tego zapragną, to podstawa funkcjonowania naszej wspólnoty. To nie podlega negocjacjom.