Fakty są takie: sędzia Łukasz Piebiak, gdy był wiceministrem sprawiedliwości, przygotował albo tylko się podpisał pod kluczową opinią, która złożyła się na stanowisko Polski do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Ten dzisiaj rozstrzygnie bardzo ważną kwestią dla setek tysięcy frankowiczów. Oczekiwanie jest takie, że dzięki wyrokowi będą mogli w polskich sądach wywalczyć przewalutowanie kredytu na złote, ale z pozostawieniem ujemnej stopy procentowej we franku szwajcarskim. Podpisując się pod pozytywną dla frankowiczów opinią, ówczesny wiceminister od blisko roku był w sporze z bankiem, który udzielił mu kredytu. Pozwał bank i chce unieważnienia umowy. Korzystne dla kredytobiorców frankowych rozstrzygnięcie TSUE będzie więc dobrą wiadomością również dla niego. Według ostatniego oświadczenia majątkowego z końca marca 2019 r. Piebiak ma kredyt wart blisko 127 tys. franków. Oczywiste jest, że sędzia nie jest w stanie swoim autorytetem przekonać TSUE do korzystnego wyroku, ale już stanowisko Polski w tej sprawie (oparte na opinii Piebiaka) ma swoją wagę dla sędziów z Luksemburga.
Kto nie widzi więc w tej sprawie konfliktu interesów, konfliktu natury etycznej, nie powinien go również dostrzegać u sędziów, którzy decydują w sporach na linii frankowicze – banki. Nie jest jednak tak różowo, bo o konfliktach interesów sędziów bardzo chętnie mówią pełnomocnicy obu stron – kredytobiorców i kredytodawców. Także pełnomocnik Łukasza Piebiaka mecenas Jacek Czabański na stronie internetowej PomocFrankowa.pl takie konflikty tropił i wskazywał np. na powiązania rodzinne w artykule "Sędzia rozpoznaje sprawy przeciwko bankom. Żona sędziego jest pracownikiem Związku Banków Polskich. Niejasne powiązania sędziego Sądu Apelacyjnego w Warszawie". Tutaj jego zdaniem konflikt interesów występuje, chociaż ZBP nie jest w żadnym procesie pozwany i o ile wiadomo, kredytów frankowych nie udzielał. Jest to jednak organizacja lobbingowa i na rzecz banków działa.
Mąż, żona, córka, syn, teść, zięć – wszystkie zbieżności nazwisk są bezlitośnie tropione i wykorzystywane do składania wniosków o wyłączenie sędziego. Takie wnioski składają nie tylko pełnomocnicy kredytobiorców, ale także banki, w obawie, że sędzia sam mając kredyt, stanie po stronie frankowicza. Banki szczególnie aktywne były na tym polu przy pierwszych procesach, ale kiedy statystyki prawomocnych wyroków zaczęły przechylać się na ich stronę, uwierzyli w niezależność, niezawisłość i obiektywizm sędziów. Choroba podejrzliwości zaś dopadła pełnomocników frankowiczów.
Standardy powinny dotyczyć wszystkich. Konflikt interesów nie sprzyja podejmowaniu obiektywnych decyzji ani w sądzie, ani w urzędach państwowych. Nawet jeśli orzekający czy piszący opinię wzniósł się na wyżyny profesjonalizmu, a jego kompas moralny działa bez zarzutu, to dlaczego obywatel ma wierzyć na słowo, że tak było. Sędziowie powinni się wyłączać, sędzia Piebiak nie powinien podpisywać opinii, która jest wprost korzystna w jego prywatnej sprawie. Nie ma tutaj większego znaczenia, czy racja jest po stronie byłego wiceministra sprawiedliwości, jeśli chodzi o to, co powinien zrobić TSUE. Jeśli w sytuacji konfliktu interesów, braku transparentności będziemy przymykali oko na decyzje, z którymi się zgadzamy i są w naszym interesie, to sami pozbawimy się kontroli społecznej nad funkcjonowaniem państwa. Nie jest to miła wizja.
Reklama