To, że sieć sklepów Biedronka – tuż przed startem kampanii prezydenckiej – nagle tworzy "Koszyk Dudy", którego zawartość ma kosztować „taniej niż w 2015 r.”, to polityczna ustawka czy wykorzystanie gorącej politycznej atmosfery do celów marketingowych?
Uważam, że to nie polityka, a sprytny marketing Jeronimo Martins, właściciela sieci tych sklepów, dobrze wpasowany w chwilę oraz atmosferę w kraju. Sieć się promuje, pisze się o niej, rozmawia, proszę – my też od tego zaczynamy rozmowę.
Ale to nie pierwszy raz, gdy Biedronka pojawia się w kontekście polityków PiS i wyborów.
Reklama
To prawda, w 2011 r. przysłużył się tej sieci Jarosław Kaczyński. Zrobił wówczas zakupy w osiedlowym sklepie i pokazywał dziennikarzom paragon, narzekając, że za rządów Donalda Tuska wszystko zdrożało. Prezes PiS dodał wtedy, że co prawda mógłby pójść do Biedronki, ale tego nie zrobił, bo "to jest jednak sklep dla najbiedniejszych". Wówczas ludzie zamożni, z przekory, zaczęli odwiedzać te sklepy, w obronę Biedronki włączył się Tusk, zapewniając, że on oraz jego rodzina robią zakupy w tej sieci. Inna sprawa, że – jak donosiły media – nikt z personelu nie zapamiętał premiera z koszykiem. Później w 2015 r. to Andrzej Duda podczas swojej kampanii wychwalał niskie ceny w placówkach Jeronimo Martins, wykorzystując je do promocji siebie jako polityka będącego blisko ludzi, jednego z nas. No, a teraz sieć widocznie postanowiła wykorzystać jego, aby napędzić sobie klientów i jeszcze raz ogłosić swoją taniość.
Ostatnio głośno też było o Małgorzacie Pomorskiej, właścicielce fabryki rajstop Adrian. W mediach społecznościowych opublikowała wiernopoddańczy list otwarty do Andrzeja Dudy, w którym wychwala go, zapewniając o swojej sympatii i szacunku.
Różne tajemnicze powiązania biznesu z polityką istnieją od zawsze. Politycy potrzebują pieniędzy, przedsiębiorcy kupują dostęp do ich uszu i towarzystwa. Tak jest od wieków. Chociaż niektóre związki, aczkolwiek znane, nigdy do końca nie zostały wyjaśnione. Czy ktoś jeszcze pamięta prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego i jego udział w reklamie mebli Forte?
Pamiętam. Najpierw mówił, że trzeba popierać polskie firmy, potem, że go wykorzystano i nic nie wiedział o reklamie, że ktoś umieścił tam jego zdjęcie.
Pewnie już nie dojdziemy do tego, co się wydarzyło naprawdę, ale Kwaśniewski uśmiechał się z tej reklamy do ludzi. Natomiast zachowanie właścicielki Adriana odbieram jako rodzaj autolansu. Zdawała sobie sprawę, że po liście będzie się o niej i o jej firmie – która dziwnym trafem nazywa się tak samo, jak alter ego prezydenta w satyrycznym "Uchu Prezesa" – mówiło i pisało. Nieważne jak, ale zawsze używając jej nazwy, a to buduje świadomość marki. Co nie wyklucza tego, że ta pani faktycznie może czuć sympatię do Andrzeja Dudy i przy okazji postanowiła o tym opowiedzieć światu.