Po zeszłotygodniowej wygranej z Liverpoolem dającej Chelsea awans do finału Champions League, 53-letni trener londyńskiego zespołu Avram Grant padł na kolana i oddał cześć ofiarom Holocaustu. Jak doszło do tego, że syn polskiego Żyda z Mławy został trenerem najbardziej medialnego klubu świata?
Getto i Kołyma
W życiu Granta pech mieszał się z niesamowitym szczęściem, a skandale obyczajowe z postawą życiową pełną pokory i godności. Jednak zawsze przywiązywał ogromną wagę do tragicznej historii własnej rodziny. Dowiedział się późno.
"Miał wtedy 15 lat" - wspominał w rozmowie z DZIENNIKIEM mieszkający w Tel Awiwie 80-letni ojciec Avrama Meir Granat. Jego syn zmienił nazwisko w latach 80., "żeby brzmiało bardziej po europejsku".
"Usłyszał, jak krzyczę przez sen. Przybiegł spytać, co się stało. Powiedziałem mu wszystko o naszej rodzinie. Urodziłem się i wychowałem w Mławie. Przed wojną żyło nam się dobrze. Gdy wybuchła wojna, trafiliśmy do Warszawy. Niemcy zaczęli tworzyć getto. Baliśmy się. Jeden z moich braci był komunistą i namawiał nas, żebyśmy uciekali do Sowietów" - wspomina Meir Granat.
Okazało się jednak, że w Rosji jego rodzinę czekało wszystko, co najgorsze. "Od razu wywieźli nas na Syberię. Stalin powiedział, że polscy Żydzi to trockiści i kazał wszystkich aresztować. Trafiliśmy na Kołymę, gdzie zostawiono nas w środku lasu. Usłyszeliśmy: budujcie dom lub umierajcie. Trzyletnia siostra umarła po miesiącu, druga wkrótce potem. Ojciec wytrzymał trzy miesiące, matka siedem. Było zimno. Jedliśmy zgniłe kartofle. Miałem 14 lat i siłę, więc przeżyłem. Jeden z moich braci też. Pozostałych członków rodziny pogrzebałem własnymi rękami w zamarzniętej ziemi" - opowiadał nam Granat, który po raz pierwszy od 50 lat rozmawiał po polsku.
Tę samą opowieść usłyszał przed laty nastoletni Avram. Trener Chelsea Londyn uważa tę rozmowę z ojcem za jeden z najważniejszych momentów swojego życia, który przypomina w wielu wywiadach.
Najmłodszy trener świata
Nie wiadomo, kiedy Avram zakochał się w futbolu - dyscyplinie, która w Izraelu nigdy nie stała na wysokim poziomie. Jego ojciec pamięta tylko, że Avram nie rozstawał się z piłką nawet w nocy. Piłkarzem, a potem trenerem został wbrew woli matki - Żydówki z Iraku Alizy Nisan.
Dla jedynaka planowała karierę lekarza lub adwokata. Ojciec, który przez 37 lat pracował w garbarni, również nigdy nie interesował się sportem. Pasja syna zaczęła przeszkadzać rodzinie Granatów z jeszcze jednego powodu - bali się o jego zdrowie.
Jako czternastolatek Avram wpadł pod samochód i od tego czasu kulał. Dlatego nigdy nie został piłkarzem. Za to już w wieku 18 lat w rodzinnej Petah Tikvie mógł wykazać się talentem trenerskim. "Byłem chyba najmłodszym trenerem świata" - mówi o swoich początkach Grant.
W Petah Tikvie pracował kilkanaście lat. Najpierw z juniorami, a w 1986 r., w wieku 31 lat, dostał szansę trenowania pierwszego zespołu Hapoelu. Stamtąd trafił do najbogatszych i największych klubów Ziemi Świętej - Maccabi Tel Awiw oraz Hapoelu i Maccabi Hajfa. W 2002 r. został selekcjonerem reprezentacji Izraela. W ojczyźnie nie mógł już nic więcej osiągnąć. Dlatego w 2006 r. postanowił wyjechać do Anglii. Czekała tam na niego posada dyrektora technicznego w Portsmouth.
Wykpiwany następca Mourinho
Kierunek nie był przypadkowy. W 2004 r. w Moskwie Grant poznał Romana Abramowicza, rosyjskiego milionera, który rok wcześniej za 140 mln funtów stał się właścicielem Chelsea Londyn.
Do spotkania Granta z Abramowiczem doszło dzięki jednemu z najsławniejszych menedżerów piłkarskich świata Piniemu Zahaviemu. Ten były izraelski dziennikarz sportowy pomagał Abramowiczowi w kupnie klubu. Grant zaprzyjaźnił się z Rosjaninem, który szybko załatwił mu pracę u Aleksandra Gajdamaka, właściciela Portsmouth.
Tymczasem Abramowicz w krótkim czasie stworzył z Chelsea prawdziwą piłkarską potęgę. Już w 2005 r. The Blues zdobyli pierwsze po 50 latach mistrzostwo Anglii. Rok później powtórzyli ten wyczyn. Trenerem Chelsea był wówczas wspaniały portugalski strateg Jose Mourinho. Niebawem do klubu trafił również Grant, który objął pozycję dyrektora sportowego. I nikomu to nie przeszkadzało...
Grant nie wiedział wtedy, że czekają go bodaj najtrudniejsze chwile w życiu. 20 września 2007 r. po remisie 1:1 z Rosenborgiem Trondheim w Lidze Mistrzów Mourinho odszedł z Chelsea. Jego następcą Abramowicz mianował Granta. I wtedy się zaczęło. Brukowce prześcigały się w obelgach pod adresem nowego trenera.
Nie dość, że zastąpił ulubionego przez media Mourinho, to jeszcze nie umiał opanować kryzysu w zespole, który grał coraz słabiej. Gazety szydziły z niego i przytaczały nieprzychylne opinie na temat umiejętności trenerskich. "Ten człowiek ma opracowany tylko jeden rodzaj taktyki: grę na 0:0" - kpił z Granta były selekcjoner reprezentacji Izraela Shlomo Sharf.
Dziennikarze pisali złośliwie, że Abramowicz zatrudnił go tylko po to, by "odblokować" Andrija Szewczenko. Znający rosyjski Grant miałby pomóc Ukraińcowi odbudować dawną formę.
Meir Granat śmiał się z tych artykułów. "Gdy Avram został trenerem, pisano, że tylko dlatego, że mówi po rusku i będzie mógł rozmawiać z Abramowiczem. A syn nie zna w tym języku ani słowa" - wyjaśniał ojciec trenera Chelsea.
Brukowce zabrały się też za prześwietlanie rodziny Granta. Szybko odkryły, że jego żona Tzofit w Izraelu uchodzi za bardzo kontrowersyjną osobę. Prowadząc program telewizyjny, wypiła na wizji szklankę własnego moczu. Ponoć w celach zdrowotnych. Z tego samego powodu wskoczyła do kąpieli w czekoladzie, a także do wanny wypełnionej spaghetti z sosem pomidorowym. Następnie makaron konsumowała razem z kilkoma mężczyznami, popijając wino.
Kibice Chelsea nie polubili nowego trenera. Podczas meczów znów zaczęli skandować antysemickie hasła. Na Stamford Bridge zrobiło się nieprzyjemnie.
Mistyk i filozof
Grant wykazał się jednak sporą odpornością. Wspierany przez Abramowicza przetrwał ciężki okres i teraz triumfuje. Chelsea po raz pierwszy w historii awansowała do finału Ligi Mistrzów, w którym 21 maja zmierzy się w Moskwie z Manchesterem United. Z Czerwonymi Diabłami walczy też o mistrzostwo Anglii. Na kolejkę przed końcem rozgrywek oba kluby mają tyle samo punktów i o tytule zadecydują niedzielne mecze Chelsea z Boltonem i Manchesteru z Wigan.
Jak Grant zareagował na ostatnie sukcesy? Kiedy prasa zmieniła zdanie i uznała, że jest on mimo wszystko trenerem godnym pracy w Chelsea, nagle zapragnął zemsty. Dwa tygodnie temu po wygranym 1:0 meczu ligowym z Evertonem "Mr. Normal One" na konferencji prasowej dał taki popis, że wszystkie media w Anglii uznały go za wariata. "Tak", "nie”, lub "nie wiem" – tak odpowiadał na ponad 20 pytań dziennikarzy.
Po meczu z Liverpoolem w półfinale Ligi Mistrzów Grant znowu zaszokował wszystkich. Podczas gdy jego piłkarze świętowali awans w nocnym klubie Chinawhite w towarzystwie gwiazdy porno Jenny Jameson, Avram był już w drodze do Polski. Dzień po meczu razem z żoną i 14-letnim synem Danielem już po raz siódmy wziął udział w oświęcimskim Marszu Żywych.
"Chcę oddać hołd wszystkim ofiarom Holocaustu. To nieoficjalna wizyta, dlatego nie chcę rozmawiać o futbolu. Proszę się rozejrzeć: nie ma tu żadnych boisk. Auschwitz to bardzo smutne miejsce, ale to konieczne, żeby ludzie tu przyjeżdżali i widzieli, jakich błędów nie można w przyszłości powtórzyć. Tu zdarzyły się się okropne rzeczy. Cieszę się, że jest tu tak wielu młodych ludzi. Niech uczą się, jak godnie traktować innych" - powiedział nam Grant.
Trener Chelsea, podobnie jak jego ojciec i Abramowicz, nie jest człowiekiem religijnym. Przywiązany jest jednak głęboko do żydowskiej tradycji. Jest kabalistą. Piłkarze mówią, że ma naturę mistyka i filozofa. Dużo z nimi rozmawia. Jedno jest pewne: w światowej piłce pojawiła się nowa wyrazista postać.