Po niedawnych wyborach jego rozłamowa partia BZOe (założony przez niego w 2005 roku Sojusz na Rzecz Przyszłości Austrii) zdobyła aż 11 procent głosów. Wraz z istniejącą wcześniej FPOe (Austriacką Partią Wolnościową) austriacka skrajna prawica uzyskała prawie 30-procentowe poparcie, doganiając dwie główne partie, centrolewicową Socjaldemokratyczną Partię Austrii (SPOe, niecałe 30 proc.) i centroprawicową Austriacką Partię Ludową (OeVO, 25,6 proc.).

Reklama

Joerg Haider pracował na ten sukces długo i ciężko, ale na swój sposób, wykorzystując swoją charyzmę i posługując się populistyczną pronazistowską retoryką, z której był znany. Uwagę świata skupił na sobie w 2000 roku, kiedy jego partia o mało nie weszła do koalicji rządowej. Nazywano go "Królem Karyntii", bo tą południową prowincją rządził przez ponad 20 lat z przerwami. Można jednak powiedzieć, że był również gwiazdą popkultury, aktorem, showmanem. Umięśniony i zawsze opalony, z przyklejonym do twarzy uśmiechem, ze wszystkimi rozmawiał i wszędzie się pojawiał. Czasami można było odnieść wrażenie, że potrafi przebywać w kilku miejscach naraz.

Uwielbiał publiczne występy, niezależnie od tego, czy rolę sceny pełnił stadion sportowy, dyskoteka, piwiarnia, studio telewizyjne czy parlament. Na balach karnawałowych przebierał się za błazna albo za Robin Hooda, za którego najwyraźniej chciał uchodzić. W tym sensie był człowiekiem nowoczesnym, ale jego styl miał więcej wspólnego z tradycją wiedeńskiej operetki niż z nowoczesnymi mediami. Ktoś powie, że Haider - urodzony aktor chyba minął się z powołaniem, ale to nieprawda – jemu zależało przede wszystkim na władzy. Jeśli nazistowska retoryka może się do tego przydać, to trzeba jej użyć. Chwalił żołnierzy SS jako ludzi godnych szacunku i Adolfa Hitlera za jego politykę pełnego zatrudnienia. Walczył z imigrantami i Unią Europejską, określając się jako "austriacki patriota". Umiał manipulować strachem swoich rodaków i mówił im to, co chcieli słyszeć, na przykład że Austria powinna być dla Austriaków (brzmi znajomo, prawda?). Joerg Haider obiecywał miejsca pracy, pieniądze, obronę "austriackich tradycji" i wiele innych rzeczy. Dlaczego miałby nie obiecywać? Haider był oportunistą, nie ideologiem, co oznaczało, że jednego dnia mógł obiecać to, a drugiego tamto.

I właśnie tak robił. Kiedy Austria otrzymała od Europy ostrzeżenie, że nie powinna wpuszczać Haidera (który zdobył 27 proc. głosów) do rządowych gabinetów, polityk z Karyntii złagodniał. Podczas kampanii wyborczej przed jesiennymi wyborami posługiwał się głównie retoryką socjalną, nie ideologiczną.

Nasuwa się pytanie, kto i dlaczego oddaje swój głos na taką osobę i taką partię. Odpowiedź brzmi, że Austriacy dali się uwieść słowom Haidera. Ale sami jego wierni zwolennicy nie wynieśliby go na polityczny szczyt. Uczynili to wyborcy, którzy po prostu mieli dosyć dwóch nieruchawych, zbiurokratyzowanych partyjnych dinozaurów rządzących Austrią od 1945 r.

Przyczyną sukcesów skrajnej prawicy jest zatem niezadowolenie elektoratu z politycznej inercji i marazmu, ponieważ dzisiejsza Austria nie jest już krajem oddającym hołd ideologii nazistowskiej. Tak samo jak obywatele wielu innych krajów Austriacy martwią się o takie kwestie jak imigracja, globalizacja i rozszerzenie UE - co stwarza pole do popisu dla populistycznych polityków.

Po pogrzebie, na którym powiedziano o nim wiele miłych rzeczy, trzeba się przyjrzeć krajobrazowi politycznemu, który po sobie zostawił. Przed śmiercią zawarł pokój z nowym przywódcą FPOe, młodym (38 lat) Heinzem-Christianem Strachem. Jest to o tyle ważne, że w interesie skrajnej prawicy jest niedopuszczenie do powstania wielkiej koalicji. Dysponując prawie jedną trzecią mandatów poselskich, te dwie partie stanowią siłę, której nie można bagatelizować.

Kryzys finansowy podsyci lęki zwykłych ludzi, co może być wodą na młyn dla polityki w stylu haiderowskim. Nie należy zapominać, że niezależnie od tego, na ile poważny był Haider w swoim prawicowym radykalizmie, lansowane przez niego idee przyczyniły się do wzrostu populizmu w Europie Zachodniej i Wschodniej. W tym sensie Haider jest niezwykłym trupem politycznym.