Fakt, że rząd Mateusza Morawieckiego utracił większość faktycznie – choć nie formalnie – jest już oczywisty. Najnowszym przykładem jest wycofanie przez PiS z porządku obrad Sejmu projektu ustawy zakładającego likwidację OFE – tym razem z powodu oporu Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry. Niewykluczone, że sprzeciw wobec kolejnej inicjatywy rządu zadeklaruje teraz Porozumienie Jarosława Gowina.
Politycy PiS przekonują, że nic się nie stało, że rząd brytyjski też często napotyka na opór części własnych posłów, choć ma formalną większość. Jednak polska kultura polityczna jest inna. W warunkach "wojny totalnej" prawicy z opozycją, pojedyncza porażka staje się klęską. Doszliśmy więc do sytuacji, w której żaden ważniejszy projekt rządowy nie ma zagwarantowanej większości. A to już rodzi poczucie bezsilności. Tak sprzeczne z naturą Jarosława Kaczyńskiego, który nie chce się zadowalać władzą formalną.
To poczucie bezsilności podsyca zamieszanie wokół RPO. Choć Trybunał Konstytucyjny, zdominowany przez pisowskich nominatów, uniemożliwił dalsze sprawowanie funkcji popieranemu przez opozycję Adamowi Bodnarowi (jeszcze przez 3 miesiące będzie pełnił tę funkcję), to równocześnie nakazał parlamentowi uchwalenie ustawy regulującej sytuację, w której rzecznik kończy urzędowanie, zaś jego następcy nie udaje się wybrać (w tym przypadku z powodu różnicy zdań między Sejmem a Senatem). Gowin przekonuje, że jeśli pisowski kandydat na RPO, poseł Bartłomiej Wróblewski, nie zyska akceptacji Senatu, to on może zgłosić kandydata kompromisowego – jest nim niezależna senator Lidia Staroń, kiedyś należąca do PO, zasłużona w obronie praw spółdzielców mieszkaniowych. Podobno ma ona szansę na głosy przynajmniej niektórych senatorów opozycyjnych.
Reklama
Czy Kaczyński będzie zainteresowany kompromisem, którego akuszerem stanie się Gowin? By wzmocnić nacisk na prezesa PiS, lider Porozumienia sugeruje, że nie poprze ustawy ustanawiającej protezę, w teorii na czas przejściowy, urzędu RPO. I gdyby trzynastka posłów Porozumienia wiernych Gowinowi wsparła takie stanowisko, nowego prawa nie dałoby się uchwalić.
Reklama

Pat i haki

Mamy więc stan permanentnego pata. Jakby dla kontrastu, Porozumienie zorganizowało w poprzedni weekend konwencję. Powszechnie odebrano ją jako manifestację programowej oraz politycznej niezależności od silniejszego koalicjanta. Podczas obrad Gowin snuł wizję nowoczesnego konserwatyzmu, zorientowanego na samorządy oraz ekologię, mówił o "przyjaznym rozdziale Kościoła od państwa". Niby nie powiedział nic, czego Porozumienie nie miało wcześniej w dokumentach programowych...