Mateusz Obremski: Po Buczy wątpliwości nie ma już żadnych - Rosjanie w Ukrainie masowo popełniają zbrodnie wojenne. Widzimy, że działania rosyjskie są systemowe. Czy to zbrodnia przeciwko ludzkości?
Patrycja Grzebyk: Definicyjnie przy zbrodniach przeciwko ludzkości ofiarą jest ludność cywilna i mamy do czynienia z działaniem systematycznym lub na rozległym obszarze. Patrząc na liczbę zamordowanych, zgwałconych i okaleczonych na całej Ukrainie, nie tylko w Buczy, to działania Rosji noszą znamiona zbrodni przeciwko ludzkości. Tego typu zbrodnie powodują zwiększoną mobilizację społeczności międzynarodowej. Międzynarodowy Trybunał Karny (sąd międzynarodowy, sądzi osoby fizyczne za najcięższe zbrodnie - red.), skupiał się do tej pory mocniej na zbrodniach przeciwko ludzkości, mniej na wojennych.
Ukraińcy zbierają dowody. Na czym powinni skupić się najmocniej? Jaka jest w tym rola społeczności międzynarodowej?
MTK już rozpoczął dochodzenie, zdobywa dowody. Śledztwa rozpoczęto też w kilku państwach, w tym w Polsce. Zadanie zebrania dowodów spoczywa jednak głównie na ukraińskich służbach, które są na miejscu. Nie wiemy, czy wysyłając na miejsce prokuratorów MTK, jesteśmy w stanie zapewnić im bezpieczeństwo. Natomiast po zebraniu dowodów będziemy zastanawiać się, czy będą wykorzystywane przed ukraińskimi sądami, czy przed międzynarodowym.
Obecnie kluczowe jest odpowiednie zabezpieczenie, m.in. pocisków i broni, udokumentowanie ofiar, dotarcie do świadków, którzy mogą poświadczyć tożsamość sprawców oraz zidentyfikowanie dowódców, którzy odpowiadali za działania zbrojne na danym terenie. Sądy zazwyczaj skupiają się na odpowiedzialności dowódców, bo łatwiej wykazać, że nie zapobiegli zbrodniom, nie pociągnęli sprawców do odpowiedzialności, niż udowodnić winę podległym im bezpośrednim sprawcom. To było ważne np. w Międzynarodowym Trybunale Karnym dla byłej Jugosławii. Wskazanie konkretnych żołnierzy, którzy zgwałcili, odcięli uszy, ręce, jest bardzo trudne. Łatwiej zidentyfikować ich dowódcę.
Ukraińcy już to robią. Wskazywane są konkretne nazwiska.
Można zacząć od dowódców, a potem skupić się na kimś wyżej lub niżej w hierarchii służbowej. Łącznie z Władimirem Putinem, który stoi na czele rosyjskich sił zbrojnych.
CZYTAJ CAŁY ARTYKUŁ WE WTORKOWYM WYDANIU "DZIENNIKA GAZETY PRAWNEJ">>>