Wiadomo dobrze, iż pojedynczy biskupi na styku religii z polityką zwykli formułować opinie radykalne i wzajemnie polemiczne, by przypomnieć chociażby kwestię Radia Maryja. Głos Hosera ma znaczący w takiej sytuacji walor "miarodajności". I zdecydowanie wzmacnia Gowina, którego szanse na sukces wydawały się ostatnio topnieć z każdym dniem. Także z powodu niezbyt wyraźnej pozycji krakowskiego polityka wewnątrz PO, w której partyjny dryl ceniony jest dziś znacznie bardziej niźli staroświecko wyglądające walory intelektu albo sumienia.

Reklama

Głos Henryka Hosera charakteryzuje się czystością tonu. Wokół projektu Gowina - niemal jak wokół państwowej telewizji - zaczęły unosić się ostatnio tumany kurzu. Mały Naphta z "Naszego Dziennika" zarzucił posłowi zdradę chrześcijaństwa, a sfeminizowany Settembrini z "Gazety Wyborczej" - plan przekształcenia Polski w nieeuropejski skansen. Projekt stał się więc kanwą dla raczej mało wybrednej potyczki słownej ciemnogrodu z postępem. I z tych powodów wzbudził wyraźne zaniepokojenie i niepewność miłującego ideologiczny pokój premiera, który nie odważył się opowiedzieć po stronie Gowina, wykonującego - jakby nie było - jego własne zlecenie. Arcybiskup Hoser - co jest uderzające - stroni od roli bojownika w tej potyczce, odróżniając się w ten sposób także od niektórych książąt Kościoła. Hoser koncentruje się na oczyszczeniu z owego kurzu imponderabiliów. Po co Polska potrzebuje natychmiast ustawy bioetycznej? Z dwóch powodów. Aby przerwać nieludzką praktykę zabijania embrionów. I zablokować zagrożenie praktykami eugenicznymi, które Hoser nazywa genetycznym modyfikowaniem człowieka jak pietruszki. To jest misja ustawy i to są kryteria oceny jej projektu. I Hoser stawia bez obaw kropkę nad i: "Dobrze, że projekt stara się te negatywne elementy ograniczyć, czy wręcz wyeliminować".

Czy nam się to podoba czy nie - przeznaczeniem polityki są nie tylko klasyczne materie państwowe. Polityka musi odnosić się także do kwestii fundamentalnych, takich jak życie i śmierć. Polityka fundamentalna ma swoje chwile szczególnego znaczenia wówczas, gdy rozwój wiedzy i technologii otwiera na masową skalą nieznane dotąd możliwości decydowania przez nas o życiu i śmierci własnej i innych ludzi. Taki jest właśnie czas, w którym żyjemy. Jarosław Gowin należy do tych, nie tak licznych polityków, gotowych z tego faktu wyciągać praktyczne, także ryzykowne dla własnej kariery wnioski. Ale paradoks polityki fundamentalnej polega na tym, że traci ona swój sens i wartość, jeśli staje się narzędziem politycznej ideologii. Ustawa bioetyczna jest koniecznością. Ale w ustawie bioetycznej nie chodzi o to, aby ciemnogród albo postęp uzyskały jakieś nowe polityczne przyczółki w walce o rząd dusz nad Polską, a w ostatecznym rachunku w walce o władzę. Z moim światopoglądem - polski ciemnogród jest mi co nieco milszy od polskiego postępu. Ale to nie ma nic do rzeczy. W imię imponderabiliów chciałbym po prostu, aby umiarkowany ciemnogród (do którego sam skłonny byłbym się zaliczyć) wraz z umiarkowanym postępem przeprowadziły wspólnie dokładnie to, na co wskazuje Henryk Hoser. Zakaz zabijania embrionów i zakaz praktyk eugenicznych. Bezwarunkowo, natychmiast i nie bacząc na swoje partyjne interesy! Bo inaczej - pod pozorami nowoczesności - zbudujemy sobie nad Wisłą ani konserwatywny, ani postępowy, ale po prostu barbarzyński kraj. Zaś cała reszta związanych z tym spraw, jako wykraczająca poza politykę fundamentalną, niech pozostanie domeną ideologicznego sporu i partyjnych większości.