Biskup Wiktor Skworc stawiał w swojej homilii pytania. "Czy naprawdę istnieje prawo do dziecka, które można zestawić z prawem do własnego mieszkania i z wieloma innymi prawami społecznymi? Czy można sprowadzić dziecko jedynie do roli przedmiotu, do którego ma się prawo, niezależnie od okoliczności?" - usłyszeli wierni zebrani w tarnowskiej katedrze.

Reklama

Biskup Skworc przyznał, że nie wszyscy ludzie podzielają chrześcijańskie przekonanie, że dziecko jest darem Boga, a rodzice jedynie uczestniczą w przekazywaniu daru życia. Pytał jednak czy nie można rozważać, że dziecko nie jest i nie może być własnością rodziców, bo żaden człowiek nie może być zawłaszczony przez drugiego.

Hierarcha podkreślił, że "dziecko nie jest rzeczą, która należałaby się małżonkom i nie może być uważane za przedmiot posiadania". W ten sposób biskup Skworc zabrał głos w dyskusji o zabiegach in vitro, która toczy się w Polsce.

Nad ustawą regulującą tę kwestię pracuje poseł Platformy Obywatelskiej Jarosław Gowin. Jego projekt akceptuje in vitro, ale jest restrykcyjny, gdy chodzi o ochronę życia embrionów. Całkowicie zakazuje produkcji zarodków nadliczbowych i przeprowadzania selekcji genetycznej.

Komisja do spraw bioetyki przy Episkopacie Polski orzekła, że posłowie katoliccy powinni dążyć do całkowitego zakazu tego typu zabiegów, a jeśli nie uda się do tego doprowadzić, to mogą poprzeć projekt Gowina. Posłowie PiS powołujący się na te zalecenia już szykują ustawę całkowicie zakazującą zabiegów zapłodnienia in vitro. Praktycznie nie ma jednak ona szans na uchwalenie w Sejmie.