Podczas niedawnej konferencji "Historyk w obliczu katastrofy" pamięci Arsenija Rogińskiego zorganizowanej w Warszawie przez stowarzyszenie Memoriał, zajmujące się badaniami historycznymi i propagowaniem wiedzy o ofiarach represji radzieckich, historycy i ludzie sztuki zastanawiali się nad procesami zachodzącymi we współczesnej Rosji. Wśród uczestników konferencji byli przedstawiciele m.in. Ukrainy, Polski, Białorusi, Włoch i Niemiec a także Rosji. Pojawili się tu Rosjanie, którzy nie zgadzają się z polityką Kremla, zdani na emigrację, potępiani we własnym kraju. W wydarzeniu udział wzięli pracownicy Memoriału, ale nie tylko. Zaproszenie przyjęła również światowej sławy rosyjska pisarka, Ludmiła Ulicka.

Reklama

Rosja staje się państwem totalitarnym, wojskowym, nie ma tu miejsca na praworządność, opozycję demokratyczną, wiele osób odsiaduje wysoki w koloniach karnych, wiele wyjechało za granicę. To gorzki moment – mówił Fücks. Podkreślał brutalność wojny i bezprawie, jakiego dopuszcza się rosyjskie wojsko. Zgadzam się, że każda wojna jest tragedią, katastrofą dla społeczeństwa, ale nie każda jest tak przesiąknięta złem (…). Mówię te słowa jako Niemiec. Jako dziecko pokolenia, które rozpętało wojnę, barbarzyństwo na bezprecedensową skalę, które trzeba było siłą zbrojną pokonać – zaznaczał.

"Pokój nie jest największą wartością"

Odniósł się do debaty publicznej w Niemczech, gdzie trwa dyskusja, czy na pewno powinno się przedłużać konflikt, wysyłając sprzęt wojskowy i broń do Ukrainy. Podkreślał, że zakończenie wojny natychmiast, za wszelką cenę, oznaczałoby, że Ukraina ma się poddać. Wiem, że to ryzykowna teza, ale pokój nie jest największą wartością. Wolność i godność ludzka to największe wartości - zaznaczał.

Reklama
Reklama

Są wojny sprawiedliwe i głęboko niesprawiedliwe. Są wojny agresywne i obronne. Nie każda wojna da się rozstrzygnąć drogą kompromisu i dialogu. Nie ma kompromisu między totalitaryzmem a demokracją, między rządami prawa a prawem dżungli, między założeniem że każde państwo ma prawo do suwerenności a tendencjami imperialistycznymi, między wolną niezależną Ukrainą a rewizjonizmem Putina - mówił.

Zaznaczał, że Ukraina musi wygrać. Tylko wówczas, gdy uzyska przewagę wojskową, będzie miała szansę na wynegocjowanie sprawiedliwego pokoju. Klęska reżimu Putina byłaby też szansą dla nowej Rosji, reprezentowanej przez opozycję demokratyczną. Powinniśmy jasno sobie powiedzieć, że losy Europy - nie tylko Ukrainy i Rosji - zależą od przebiegu tej wojny. To jest przypadek próby egzystencjalnej całej demokracji liberalnej w Europie. Nie wolno się cofać, wracać do historycznej polityki łagodzenia i pojednania. Musimy pomóc Ukrainie wygrać tę wojnę. To jest w najlepszym interesie demokratycznej Europy – alarmował Fücks.

"Nie traćcie desperacji"

Gorzkie słowa padały z ust samych Rosjan. Ponieśliśmy klęskę – mówili, podsumowując pracę historyków działających w stowarzyszeniu Memoriał. Stowarzyszenie przez wszystkie lata swojej działalności pochylało się nad historią, przeszłością, losami ludzi, demaskując mechanizm masowego terroru. Wydawało nam się, że dużo ludzi nas wspiera, ale okazało się, że nasz wysiłek niestety nie był wystarczający. Warstwa społeczeństwa, do której przemawialiśmy, była zbyt cienka – oceniała Irina Szczerbakowa, kierowniczka programów edukacyjnych stowarzyszenia Memoriał. Ludzie zwątpili w wiedzę naukową, historyczną. Komu potrzebna jest wasza praca - słyszeliśmy już wtedy, w latach 90. Wszystko można przecież w różny sposób zinterpretować. Takie podejście oznacza rezygnację z wiary, że istnieje ekspertyza badawcza, naukowa, niezbite fakty – mówiła.

Trzeba wyciągnąć wnioski z dotychczasowych błędów i działać dalej, zgodnie ze swoimi przekonaniami i sumieniem, nie popadając w bierne otępienie. Nasza praca nie jest pozbawiona sensu. Przygnębienie powoduje bierność, a desperacja inspiruje. Powtórzę za Lwem Rubinsteinem - nie traćcie desperacji – mówił Aleksandr Czerkasow z Centrum Obrony Praw Człowieka Memoriał.

Przekonywał, że nie powinno się wojen, które toczy Moskwa od lat dziewięćdziesiątych - w Czeczenii, Syrii, w Ukrainie - rozpatrywać w oderwaniu od siebie, patrzeć na nie jak na odrębne wydarzenia. To wynik braku lustracji i bezkarności władz, która uruchamia na nowo mechanizm zbrodni w imię politycznych korzyści. Mechanizm rozpadu ZSRR i początek wojen sowieckich, w tym wojna obywatelska w 1993 roku, pierwsza wojna czeczeńska będąca w znaczącym stopniu konsekwencją wydarzeń z roku 1993, dojście do władzy Putina - jest wiele punktów, które powinniśmy badać - mówił.

"Trzeba było uprzątnąć trupa"

Szczerbakowa zaznaczała, że wojna w Ukrainie jest przejawem dążeń do rekonstrukcji dawnego imperium. To, co reżim Putina wprowadza obecnie do głów obywateli, to wieczna przeszłość, nierealna, sztuczna, zmitologizowana. To przerażająca rekonstrukcja – mówiła. Rosyjskie społeczeństwo zbyt szybko zrezygnowało z przepracowania przeszłości. W latach 90., na fali zmian dokonujących się w tej części Europy, wydawało się, że Rosja ma szansę stać się krajem demokratycznym. Ale kolejne doświadczenia pokazywały, że sprawy idą w złą stronę. Głębokie reformy krajowych instytucji nie zostały przeprowadzone, społeczeństwo nie zmierzyło się z traumą z przeszłości, władze nie dopuściły do oceny prawnej przestępstw władzy komunistycznej.

To był podstawowy błąd lat 90. Wówczas wydawało się, że przeszłość jest już trupem, ale to truchło pozostało na drodze i nikt go z niej nie usunął. Żeby ten gnijący obiekt sprzątnąć, trzeba było dołożyć wielkich starań. To wysiłek, którego mogliśmy dokonać tylko przy zaangażowaniu dużej liczby ludzi. Szybko zauważyliśmy, że trup przekształcił się w coś w rodzaju Frankensteina. Dziś zostaliśmy nim owładnięci – mówiła Szczerbakowa.

Zwracała uwagę na hybrydową naturę putinowskiego reżimu. Z jednej strony potępiamy rewolucję 1917 roku, z drugiej - Lenin wciąż leży w mauzoleum. Uznajemy, że złem był terror stalinowski, który pochłonął wiele ofiar, ale jednocześnie podkreślamy, że Stalin wygrał wojnę, więc stawiamy mu pomniki. To nic innego jak wymywanie z opinii społecznej tego, czym jest moralność, etyka, dobro, zło – mówiła. To, co niewygodne, można zwyczajnie wygumkować, stworzyć przeszłość na nowo, formując ją w taki sposób, by wspierała panującą ideologię.

Co Rosjanie mogą robić dziś? Oni sami podczas warszawskiej konferencji utrzymywali, że trzeba dalej badać historię, demaskować błędy popełnione w przeszłości, przepracowywać je. Należy porównywać procesy i mechanizmy zachodzące w kraju z tym, co działo się w innych dyktaturach, wyciągając konstruktywne wnioski. I cały czas głosić prawdę historyczną oraz otwarcie mówić o tym, co dzieje się dziś.