Teraz mamy na czele TVP postać z dosyć mętną przeszłością, dosyć sprawnie wykorzystującą dla obrony własnej pozycji kruczki prawne. I tylko wątpliwa barwność tej i podobnych mu person oraz arsenał środków przez nie zastosowanych sprawiają, że obecny układ jest ciekawszy od poprzednich.
Do czego to prowadzi? Do coraz bardziej jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy TVP w dotychczasowej formule będzie istniała, powiedzmy, za pięć lat, bądź, czy będzie istniała w ogóle.
>>> Czytaj więcej: Farfał na razie bezpieczny
Za chwilę trzeba będzie sobie zadać pytanie, czy TVP w ogóle warto ratować. Moim zdaniem nie - gdyż będzie to się sprowadzało do prostego mechanizmu pompowania publicznych pieniędzy do firmy, która działa po prostu źle. Czy uda się w zamian zbudować telewizję naprawdę publiczną, z sensownymi, apolitycznymi organami nadzorującymi? Znając polskie realia - jest to całkowicie niemożliwe. Może więc lepiej dać w Polsce sobie spokój z formułą mediów publicznych, zamknąć je i nie zmuszać ludzi do płacenia abonamentu?
Jest trochę krajów na świecie, które nie mają publicznych mediów i jakoś sobie radzą. Zamknąć nie dlatego, że nie potrzebujemy świetnych programów informacyjnych, teatru, filmów czy publicystyki. Dlatego, że w Polsce politycy nie dadzą telewizji i radiu spokoju.