Europejska Federacja Piłkarska, czyli UEFA, jawiła się do tej pory jako organizacja przede wszystkim biznesowa, która przy okazji zarządzania piłką nożną stworzyła imperium na Starym Kontynencie. Realnie muszą się z nią liczyć rządy państw. Przyznanie organizacji Euro 2012 Polsce i Ukrainie też się w tę tezę doskonale wpisuje, bo czym innym jest taka decyzja, jeśli nie chęcią poszerzenia rynku zbytu we wschodniej Europie?
>>> Czytaj więcej o rewolucji, którą szykuje Platini
Szef UEFA Michel Platini ostatnio łamie ten stereotyp. Francuz uważany jest za idealistę przez działaczy, a przez polityków i szefów najbogatszych klubów za oszołoma, bo jego pomysły ich zdaniem oderwane są od rzeczywistości.
Rzeczywistości bogatych, którzy nie są zainteresowani dopuszczaniem futbolowej biedoty do stołu. Nieoficjalne reakcje Unii Europejskiej w sprawie najnowszego projektu Platiniego - finansowego fair play, to jednak czytelny sygnał, że doskonały kiedyś piłkarz w swoich staraniach zyskał bardzo mocnego sojusznika - polityków.
Owszem, w czystość ich intencji można powątpiewać (na walce z kryzysem ekonomicznym każdy może ugrać jakieś punkty, a ograniczenie władzy bogatych jest chwytliwe jak nigdy wcześniej), ale liczy się efekt. A ten może być widoczny już za kilka lat. Wymóg nieposiadania długów przez kluby może sprawić, że za transfery największych gwiazd nie będzie się już płacić tak abstrakcyjnych pieniędzy jak obecnie. O tym, która drużyna wygrywa, a która musi przegrać, nie będzie też decydować wyłącznie budżet. Jeśli w trakcie tych kilku lat uda się w Polsce choćby odrobinę uporządkować organizację futbolu, to po długim oczekiwaniu i my będziemy mogli zaistnieć w utęsknionej Lidze Mistrzów.