Marcin Graczyk: Panie pośle po tych wszystkich aferach i zmianach w rządzie i klubie, w którą stronę zmierza teraz PO?

Jarosław Gowin*: Mam nadzieję, że w tę samą stronę co dotąd, tylko szybciej. Potrzebna jest z jednej strony jeszcze większa wewnętrzna konsolidacja, z drugiej proces samooczyszczenia, ale to wszystko musi służyć temu, by dwa lata, które zostały do wyborów, zostały wykorzystane do modernizowania Polski.

Mówi pan o samooczyszczeniu. Zmiany, które nastąpiły po aferze hazardowej nie wystarczyły?

Reklama

Oczywiście, że nie. Na razie radykalne decyzje podjął premier. Ale nie mamy złudzeń: musimy analizować dziesiątki czy setki sytuacji lokalnych, czy tam nie dochodzi do jakiegoś patologicznego styku świata polityki i świata biznesu albo do upartyjniania instytucji państwowych.

Wielu socjologów i politologów jak choćby Paweł Śpiewak uważa, że zmierzacie do władzy absolutnej.

Kiepski żart. Fakt, mamy od dwóch lat stabilne sondaże na poziomie 40 procent, ale dzięki temu zbliżamy się nie do władzy absolutnej, tylko do normalnego standardu demokratycznego. W stabilnych państwach demokratycznych duże partie długimi dekadami oscylują wokół 30-40 % poparcia. Poza tym nie wierzę, że jesteśmy partią "teflonową", że żadne zarzuty się nas nie imają. W sprawie afery hazardowej i pseudoafery stoczniowej Polacy uwierzyli nam, bo dostrzegli wolę samooczyszczenia.

Widzieli poza tym ewidentną manipulację ze strony szefostwa CBA. Ale to nie znaczy, że zaufanie do Platformy nie jest nadwątlone. Pozostaje duże, ale ma słabsze fundamenty. Jeśli pojawiłyby się nowe afery, a nasza reakcja nie byłaby tak zdecydowana jak teraz, to kredyt zaufania mógłby się wyczerpać.









Wszyscy w PO zdają sobie z tego sprawę? Bo w ostatnich dniach w Sejmie od pana partyjnych kolegów często słyszałem opinie że "ludzie wszystko wam wybaczą”. Taka opinia to wyraz nie tyle krótkowzroczności, co ślepoty.

Ta ślepota może doprowadzić do rozbicia się Platformy na którymś z zakrętów? Nie wierzę w to. I premier, i nowe kierownictwo klubu, i ogromna większość szeregowych posłów ma świadomość, że Polacy uważnie przyglądają się temu, co robimy, i że kredyt zaufania jest mocno warunkowy.

Mówi pan o nowych władzach klubu. Jak pana zdaniem pogodzić liberalne poglądy Grzegorza Schetyny czy Janusz Palikota z konserwatywnymi poglądami posłów Rasia czy Sekuły?





Reklama

Wewnętrzny pluraluizm jest naszą siłą. Słusznie się nim szczycimy. Tyle że do tej pory zapominano o nim, gdy przychodziło do wyboru władz. Tym razem jednak sprawy potoczyły się inaczej i po raz pierwszy kierownictwo klubu odzwierciedla światopoglądową różnorodność Platformy.

Kilka dni temu mówił pan coś zupełnie innego: że nie podoba się panu przywożenie prezydium w teczce. Zresztą z tego powodu nie przyjął pan propozycji zostania jednym z wiceszefów.

Rzeczywiście, w początkowym okresie kształtowania nowych władz miałem zastrzeżenia do trybu ich powoływania. Uważałem, że znowu dokonuje się to gdzieś w zaciszach gabinetów, a nie poprzez szerokie konsultacje. Ten zarzut jest już jednak nieaktualny, bo w ostatnich dniach Grzegorz Schetyna wykonał tytaniczną pracę, żeby wybór prezydium był jak najbardziej demokratyczny.

To pan zaproponował Schetynie kandydatury posłów Rasia i Sekuły?









Zastanawialiśmy się z Grzegorzem Schetyną, jak w nowym kierownictwie klubu uwzględnić tę wewnętrzną różnorodność poglądów, którą obaj traktujemy jako ogromną szansę. Spośród grona osób, o których rozmawialiśmy, przewodniczący zdecydował się na te dwa nazwiska. To była jego suwerenna decyzja.

Nie wszedł pan do prezydium, bo chce być pan liderem wewnątrzpartyjnej opozycji, takim recenzentem działań liderów stojącym nieco z boku?

Zdecydowanie nie zgadzam się z taką oceną moich działań. W ostatnich dniach pokazałem, że potrafię i chcę walczyć o dobre imię Platformy. W okresie najbardziej kryzysowym stałem sie jedną najbardziej rozpoznawalnych twarzy medialnych naszej partii. Sugestie że sytuuję się na wygodnej pozycji recenzenta, uważam za niesprawiedliwe.

Pana partyjni koledzy mówią tak: "Jarek o coś gra, ale jeszcze nie wiemy o co ". O co pan gra panie pośle?

Po pierwsze wszystkie swoje plany sytuuję wewnątrz Platformy. Za nasz cel główny uważam zwycięstwo PO w następnych wyborach parlamentarnych, bo dużych projektów modernizacji Polski nie da się przeprowadzić w ciągu jednej kadencji.

Mówi pan jak partyjny przywódca.

Rozczaruję pana. W katalogu moich celów objęcie jakiejś konkretnej funkcji odgrywa role czwartorzędną.

Ale ma pan takie indywidualne aspiracje?


Rezygnując z funkcji wiceprzewodniczącego dowiodłem, że potrafię grać zespołowo i potrafię przedłożyć interes ogólny nad własne ambicje. Sam chciałbym skoncentrować się na sprawach Małopolski. Bo tam PO zawsze przegrywała, a ja nie lubię przegrywać.


Będzie się pan ubiegał o fotel prezydenta Krakowa?


Nie wykluczam tego. Ale celem numer jeden jest poprowadzenie małopolskiej Platformy do zwycięstwa w kolejnych wyborach parlamentarnych.
























p



*Jarosław Gowin - poseł PO