Sama wiadomość nie jest nowa, na ten wątek zwracali uwagę już wcześniej konstytucjonaliści i prezes NBP. Ale nowy jest ton - obym się mylił - potulnego pogodzenia z rzeczywistością. Ton akceptacji przeszkód na pozór nie do pokonania. Bo przecież w Pałacu Prezydenckim urzęduje niechętny szybkiej drodze do euro Lech Kaczyński, a równie sceptyczna opozycja pisowska też będzie przeciw. A więc cóż może zrobić rząd? Nic? Na pewno nie może się poddać.
Wypowiedziane w Krynicy słowa premiera Donalda Tuska były zbyt ważne i zbyt poważny polityk je wypowiadał, żeby można było teraz poddać się przy pierwszej lepszej przeszkodzie. Można przecież z PiS i prezydentem negocjować. Można położyć na stole gotowy projekt i budować społeczny nacisk. A jeśli i to zawiedzie, można odwołać się do referendum w sprawie nowej waluty i koniecznych zmian w konstytucji. Doświadczenia są raczej zachęcające, bo Polacy w każdym dotychczas głosowaniu mówili zjednoczonej Europie "tak". Sondaże też wyglądają optymistycznie, bo mimo obaw o wzrost cen, przeważają zwolennicy wprowadzenia nowej waluty. Jeśli zatem nie ma innego wyjścia, trzeba zagrać va banque. Trudno, niech będzie referendum.
Najgorsze co mogłoby się stać, to rozmywanie teraz twardej i jednoznacznej obietnicy premiera Tuska. Pal licho, że ośmieszyłoby to samego szefa rządu. Gorzej, że odebrałoby Polsce szansę na realne wykorzystanie dobrej sytuacji budżetowej, inflacyjnej i politycznej. Okazji, która może się już nie powtórzyć.
Szef rządu jest na urlopie i nie może na razie skomentować tych słów. Ale wie, co rzucił na szalę. I że powtórzy słowa, które tyle razy już padały z jego ust: że ten cel nie został rzucony przypadkiem i że zrobi wszystko, by go zrealizować. Bo to, że będzie ciężko, było jasne od początku.
Od kilku tygodni na łamach DZIENNIKA ekonomiści wskazują, że wspólna europejska waluta to dla Polski duże korzyści. Chwalą i przyklaskują rządowi. Podpowiadają, jak przekonywać do tego Polaków. W Polsce jest zresztą ogromny potencjał poparcia dla tego postulatu. Trudno sobie wyobrazić, by teraz to wszystko miało zostać zmarnowane, rozmyte w niemożnościach, zaskoczeniach, że trzeba zmienić konstytucję. To trudna sprawa, ale to nie może być wymówka!