RENATA KIM, KLARA KLINGER: Dlaczego Polska ma pomagać innym krajom, przecież my sami wciąż nie jesteśmy zbyt zamożnym państwem?
JERZY BUZEK: W zeszłym tygodniu brałem udział jako pierwszy przewodniczący Parlamentu Europejskiego w Europejskich Dniach Rozwoju, organizowanych w Sztokholmie przez Komisję Europejską oraz prezydencję szwedzką. W trakcie dwóch dyskusji, z udziałem przedstawicieli z różnych stron świata, np. pani prezydent Liberii Ellen Johnson-Sirleaf, sekretarzem generalnym Ligi Arabskiej Amrem Moussa czy szefową UNDP byłą premier Nowej Zelandii panią Helen Clark, mówiłem o znaczącym udziale Unii Europejskiej w polityce rozwojowej, ale również o naszych polskich - wyjątkowych - doświadczeniach budowania demokracji i instytucji państwa demokratycznego. Powtarzałem tam, że skuteczny rozwój musi iść w parze z demokratyzacją. Takie jest doświadczenie naszej części Europy.
Polskie doświadczenia są doceniane i mogą być zastosowane również w innych częściach świata. W nas w kraju jest takie przeświadczenie, że pomoc rozwojowa to jedynie przekazywanie żywej gotówki na konkretne projekty, budowanie szkół, studni. To nie jest cała prawda. Istnieje jeszcze cała sfera "know how", czy tzw. "best practices", która jest równie ważna. W Polsce w ciągu ostatnich 20 lat zgromadziliśmy tego całkiem sporo. To nasz wielki kapitał.
Pomaganie innym jest z jednej strony naszym obowiązkiem jako członka Unii Europejskiej, jako kraju który osiągnął znaczący sukces gospodarczy, a z drugiej strony jest to po prostu w naszym dobrze pojętym interesie. Polityka rozwojowa dla Polski jest coraz ważniejszym - i niezwykle perspektywicznym - elementem naszej polityki zagranicznej.
Ale teraz mamy przecież kryzys, czy to nie jest wystarczająca wymówka, by ograniczyć wydawanie pieniędzy na inne państwa?
Polityka rozwojowa to nie tylko pieniądze, choć ważne jest stałe zwiększanie nakładow na ten cel, by osiągnąc poziom finansowania rozwoju zadeklarowany na forum UE. To również, jak powiedzialem wcześniej, cała sfera doświadczeń zgromadzonych przez dane państwo, którymi ono może i powinno sie dzielić z innymi. Dlatego pomoc rozwojowa danego państwa musi zostac dobrze skrojona, tak aby się koncentrować na tym na czym zna się najlepiej.
Podczas Europejskich Dni Rozwoju w Sztokholmie gdy zwiedzałem stanowisko MSZ "Polish Aid" takie było właśnie moje odczucie po rozmowie z polskimi urzędnikami. Nasze skromne zasoby potrafimy dobrze zaadresować. To ważne bo w tym obszarze polityki jesteśmy aktywni dopiero od kilku lat i dopiero budujemy swoją pozycję, kompetencje oraz wiarygodność.
Jakie my - Polacy, udzielając pomocy innym regionom - czerpiemy z tego profity?
Polska pokazuje, że jest jest aktywnym i odpowiedzialnym uczestnikiem wspólnoty międzynarodowej. W ten sposób budujemy swoją wiarygodność i pozycję w tych regionach świata, które z różnych powodów, politycznych czy gospodarczych, są dla nas ważne. Tak działają prawdziwi liderzy stosunków międzynarodowych. A my mamy takie ambicje oraz potencjał. Mam nadzieję zatem, że będę miał okazję odwiedzić Europejskie Dni Rozwoju organizowane w Polsce w trakcie polskiego przewodnictwa w UE w drugiej połowie 2011 r.