Gośćmi prezydenta Kaczyńskiego będą m.in. szef Komisji Europejskiej Jose Manuel Barrosso, premier przewodniczącej w tej chwili UE Szwecji Fredrik Reinfeldt i przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek.

Reklama

Dyskusja o terminie podpisania Traktatu Lizbońskiego przez prezydenta Kaczyńskiego toczyła się od dawna. Licytacja na konkretne daty zaczęła się w miniony weekend, gdy w powtórzonym referendum Irlandczycy poparli ten dokument.

Pierwotnie plotki mówiły o środzie. Nie potwierdziły się. We czwartek rano w TVN24 szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Aleksander Szczygło powiedział, że prezydent dotrzyma słowa i w niedzielę w Belwederze podpisze traktat. Nikt nie zdementował tej informacji aż do popołudniowej konferencji prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Brat prezydenta stwierdził, że na pewno w niedzielę prezydent nie podpisze traktatu. "Będzie wówczas składał oficjalną wizytę w Watykanie" - przypomniał. I dodał: "Aleksander Szczygło jest źle poinformowany".

Także minister w Kancelarii Prezydenta Paweł Wypych przyznał, że nie spodziewa się, by Lech Kaczyński podpisał traktat w weekend. I prosił o cierpliwość w kwestii oficjalnego wyznaczenia daty ceremonii podpisania unijnego Traktatu. "Ogłosimy taką decyzję w piątek lub sobotę" - zapowiedział.

Reklama

Na informacje o rychłym złożeniu przez prezydenta Kaczyńskiego podpisu pod Traktatem Lizbońskim zareagował premier Donald Tusk. "Z ulgą przyjmuję tę informację, że wreszcie Traktat będzie podpisany, bo to mi ułatwi pracę w Brukseli, przy kształtowaniu władz Unii Europejskiej, z punktu widzenia Polski" - powiedział szef rządu.

Polski parlament upoważnił prezydenta do ratyfikowania Traktatu Lizbońskiego już w kwietniu ubiegłego roku. Decyzję Sejmu i Senatu poprzedziły długie negocjacje Donalda Tuska i Lecha Kaczyńskiego zakończone kompromisem w Juracie. Prezydent oczekiwał od rządu i parlamentu przyjęcia ustawowych gwarancji, że bez jego zgody i konstytucyjnej większości w Sejmie i Senacie, rząd nie wypowie protokołów dodatkowych do traktatu.

Polska wynegocjowała dwa takie protokoły. Jeden, tak zwany brytyjski, dotyczyły wyłączenia od obowiązywania w Polsce niektórych zapisów Karty Praw Podstawowych. Zdaniem naszych ówczesnych negocjatorów z rządu Jarosława Kaczyńskiego, zapis ten uniemożliwia Unii Europejskiej narzucenie nam regulacji dotyczących m.in. podatków i moralności.

Drugi protokół to tzw. Joanina. Daje ona możliwość zbudowania w Radzie Europejskiej takiej mniejszości, która umożliwi zablokowanie na pewien czas niektórych decyzji. Traktat Lizboński znosi bowiem zasadę jednomyślności. Po jego wejściu w życie decyzje w Radzie Europejskiej będą zapadały tzw. podwójną większością, czyli 55 proc. państw członkowskich plus jedno, reprezentujących co najmniej 65 proc. ludności UE.