Sceny sfilmowane przez kamery monitoringu w hotelu Marriott w sierpniu 2007 roku wywołały polityczne trzęsienie ziemi. Tak jak głośna konferencja prokuratury, podczas której Jerzy Engeliking pokazywał na ekranie ówczesnego szefa MSWiA Janusza Kaczmarka nerwowo przechadzającego się po korytarzu 40.piętra i oczekującego na spotkanie z biznesmenem Ryszardem Krauze. Choć na filmie nie było widać samego spotkania, prowadzący konferencję nie miał wątpliwości, że do niego doszło. A minister i biznesmen konsekwentnie temu zaprzeczali. Usłyszeli więc zarzuty utrudniania śledztwa i składania fałszywych zeznań. Teraz zostali uwolnieni od tych zarzutów.

Reklama

– Uznaliśmy, że podejrzani składając fałszywe zeznania realizowali przysługujące im prawo do obrony - poinformował wczoraj rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej Mateusz Martyniuk.

Według informacji DGP, umarzając śledztwo prokuratura oparła się na orzeczeniu Sądu Najwyższego. Wynika z niego, że świadek zobowiązany do mówienia prawdy może kłamać, jeśli powiedzenie prawdy narażałoby go na późniejsze zarzuty.

Janusz Kaczmarek uważa, że decyzja o umorzeniu śledztwa to potwierdzenie decyzji sądu z 2007 roku. Ten już wówczas uznał, że zatrzymanie było bezprawne. – Wtedy sąd uchylił nakaz wpłacenia 100 tys. zł. kaucji i zakaz opuszczania kraju. Już wtedy prokuratura wiedziała, że nie ma podstaw prawnych, aby dalej prowadzić tę sprawę – komentuje Kaczmarek.

Reklama

Ale decyzja prokuratury oburza byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro. – Orzeczenie SN, na które powołują się prokuratorzy, nijak ma się do faktu, że Kaczmarek namawiał Jaromira Netzla do składania fałszywych zeznań – mówi nam Ziobro. Netzel, w 2007 roku prezes PZU SA, miał Kaczmarkowi dostarczyć alibi. Był namawiany, aby potwierdzić swoje spotkanie z ministrem w hotelu Marriott. W ten sposób Kaczmarek mógłby tłumaczyć swoją wizytę w hotelu i zaprzeczać, że spotkał się z Krauze. Rozmowy Netzla nagrały jednak służby. Ten wątek też został wczoraj umorzony.

Inny z wątków umorzonego wczoraj śledztwa dotyczył rozmowy Kaczmarka z Ziobro. Przesłuchiwani przez prokuraturę świadkowie potwierdzali, że Kaczmarek miał go namawiać, by ten w swoich zeznaniach nie wspominał, iż przekazał mu wiedzę o planowanej akcji CBA w ministerstwie rolnictwa. - Ta sprawa również nie została wyjaśniona - uważa Ziobro. Chodzi o wcześniejszą decyzję prokuratury, która kilka tygodni temu umorzyła śledztwo dotyczące tzw. „przecieku”. Wówczas śledczy nie znaleźli dowodu, że podczas spotkania Kaczmarek przekazał Krauzemu informację o przygotowywaniu przez CBA prowokacji wymierzonej w wicepremiera Andrzeja Leppera. I to pomimo tego, że filmy z kamer w hotelu udokumentowały, że po Kaczmarku następnym gościem u Krauzego był poseł Samoobrony Lech Woszczerowicz. A kamery w ministerstwie rolnictwa następnego ranka uchwyciły spotkanie Woszczerowicza z Lepperem. - Do dziś jestem pewien, że wtedy Lepper został ostrzeżony i tylko dlatego nie wziął trzech milionów łapówki za odrolnienie gruntu – deklaruje nam jeden z warszawskich prokuratorów, który brał udział w śledztwie.