W programie pt. "Alfabet Millera" padło pytanie, czy były premier zagłosowałby za pięć lat za kolejną kadencją Karola Nawrockiego. Tu padła zaskakująca odpowiedź. Zwłaszcza że Leszek Miller krytykował decyzje Nawrockiego ws. nominacji sędziów oraz Miller zwrócił niedawno uwagę na sceptycyzm prezydenta wobec Unii Europejskiej oraz to, że rozszerza swe kompetencje poza konstytucję.
Tak Leszek Miller odpowiedział na pytanie, czy zagłosowałby na Nawrockiego
"Jeżeli nie zmieni postępowania, jeżeli będzie podkreślał wagę Polski przy każdej okazji, jeżeli nie będzie powtarzał, że jesteśmy sługą Ukrainy, to tak, mogę na niego zagłosować" - zapewniał Miller. Były premier dodał, że w postępowaniu Karola Nawrockiego najbardziej przeszkadza mu sceptyczny stosunek prezydenta do Unii Europejskiej.
"Ciężką pracą poprawia formę"
Miller odniósł się do pierwszych tygodni prezydenckiej kampanii wyborczej. "Kiedy zaczęła się kampania i pan Nawrocki został zgłoszony jako kandydat, to miałem wrażenie, że PiS się kompletnie pomylił. Pierwsze tygodnie publicznych wystąpień Nawrockiego to był dramat" - mówił. "Jego talent rozwijał się systematycznie na naszych oczach. Czym innym jest różnica światopoglądowa, a czym innym uznanie dla człowieka, który ciężką pracą wyraźnie poprawia swoją formę" - zauważył Miller.
"Pomoże PiS wygrać wybory za dwa lata"
W połowie listopada Leszek Miller otwarcie skrytykował na antenie Polsat News pracę prezydenta i brak nominacji dla 46 sędziów. "Dziś już nikt nie ma wątpliwości, czym będzie prezydentura pana Nawrockiego. To będzie trwały wysiłek, aby rozszerzać swoje kompetencje daleko poza konstytucję i jednoczesny wysiłek, by szkodzić rządowi - z nadzieją, że pomoże to PiS-owi wygrać wybory za dwa lata" - stwierdził. Leszek Miller ocenił wówczas, że taka postawa zmienia rolę głowy państwa. "Na naszych oczach ktoś, kto powinien pełnić funkcję arbitra, przemienia się w stronę konfrontacji" - mówił. Były premier przypomniał wtedy, że jeszcze niedawno dyskutowano o tym, czy kohabitacja w ogóle będzie możliwa.