Wszystko stało się jasne już po porannym posiedzeniu Prezydium Sejmu, na którym rozstrzygane były zgłoszone przez Platformę zastrzeżenia do kandydatur posłów PiS. Dzięki głosowi wicemarszałek Ewy Kierzkowskiej z PSL zastrzeżenia do Wassermanna zostały odrzucone. Zastrzeżeń do Kempy nie podtrzymali nawet politycy PO (wstrzymali się od głosu w tej sprawie).

Reklama

Jeszcze przed południem kropkę nad i postawił cały Sejm decydując, że Kempa i Wassermann wracają do komisji. Kandydatury posłów PiS głosowane były osobno. Za powrotem Kempy do sejmowego śledztwa opowiedziało się 235 posłów, 26 było przeciw, 176 wstrzymało się od głosu. Za Wassermannem głosowało 230 posłów, 193 było przeciw, a 14 wstrzymało się od głosu. Nawet w samej PO znaleźli się posłowie, którzy głosowali za przywróceniem posłów PiS.

Szef klubu PO Grzegorz Schetyna zapewniał, że Platforma szanuje decyzję większości sejmowej, która zadecydowała o powrocie Kempy i Wassermanna do komisji. Zapewnił też, że nie ma żalu do ludowców za głosowanie w tej sprawie. Ocenił jednocześnie, że dalszy udział Wassermanna w pracach komisji jest "absurdalny" pod względem "prawa i przyzwoitości".

Wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski (PO) mówił, że nie obawia się o przyszłość koalicji PO-PSL. "Koalicja Platformy i PSL jest trwała, takie rzeczy w Sejmie się zdarzają, że można przegrać jakieś głosowanie. Nie robiłbym z tego tragedii" - podkreślił.

"Przegraliśmy głosowanie. Kempa i Wassermann niestety wrócili do komisji śledczej, koalicja <pisolewu> odniosła sukces. To nie jest wielka tragedia" - dodał.

Szef klubu PSL Stanisław Żelichowski powiedział, że jego klub głosował za ponownym przywróceniem do komisji Kempy oraz Wassermanna, ponieważ nie było argumentów, by postąpić inaczej.

Polityk podkreślił, że gdyby istniały inne przyczyny niż te, wskazujące na to, że posłowie PiS w 2007 r. jako członkowie rządu zgłaszali uwagi do projektu zmian w ustawie o grach losowych i zakładach wzajemnych, to klub PSL by je rozważył. Ale, jak zaznaczył, te argumenty nie były wystarczające, by być przeciwko Kempie i Wassermannowi.

Reklama

Pytany co dalej z koalicją, odparł: "Koalicja PO i PSL trwa i będzie trwać długo i proszę nie oczekiwać, że to, co się stało, w jakikolwiek sposób osłabi naszą współpracę". Dodał, że żadnych gorzkich słów od polityków PO nie usłyszał.

>>>Czytaj dalej>>>



Prezes PiS Jarosław Kaczyński ocenił, że przegłosowanie kandydatur posłów PiS oznacza, że "przynajmniej w tym momencie wróciły elementarne standardy państwa demokratycznego i praworządnego". Rezultat głosowania nazwał sukcesem "polskiej praworządności a nie konkretnej partii".

"To nie jest triumf Prawa i Sprawiedliwości. To jest przynajmniej w tym momencie powrót do elementarnych standardów demokracji i praworządności, które zostały naruszone i ciągle są naruszane" - zaznaczył. "Jest to wydarzenie dobre. Mam nadzieję, że Platforma wyciągnie z tego wnioski" - dodał.

Wyraził nadzieję, że piątkowe przywrócenie posłów PiS do komisji będzie pierwszym krokiem do tego, by zajęła się ona wyjaśnianiem afery hazardowej i że jej prace będą postępować we właściwym kierunku. Jego zdaniem, przedstawiciel PiS powinien zasiadać w prezydium komisji, bo jest ono niepełne.

Wiceszef komisji Bartosz Arłukowicz (Lewica) ocenił, że piątkowa decyzja Sejmu kończy okres mataczenia wokół sejmowego śledztwa. "Myślę, że to koniec takiego awanturnictwa Platformy Obywatelskiej. Mam wrażenie, że dziś coś się jednak wydarzyło: nastąpiła pełna mobilizacja parlamentu, żeby zakończyć czas oszukiwania opinii publicznej i takiego mataczenia wokół tej komisji. Mam nadzieję, że od poniedziałku ruszymy do pracy" - powiedział Arłukowicz PAP.

Jak tłumaczył, prawie wszyscy posłowie Lewicy (tylko 6 posłów z 39 obecnych wstrzymało się od głosu) poparli powrót Kempy i Wassermanna do komisji hazardowej, "nie dlatego, że są jakimiś szczególnymi ich zwolennikami". "My głosujemy za dobrymi zasadami demokracji. Nie może być tak, że w komisji śledczej badającej bardzo ważne sprawy dotyczące szczytów władzy, nie ma części opozycji. Niezależnie, czy byłby to Wassermann, czy ktokolwiek inny, dostałby nasze głosy" - podkreślił polityk Lewicy.

Z rozstrzygnięcia Sejmu nie był zadowolony szef komisji Mirosław Sekuła (PO). Jak ocenił, źle się stało, że posłowie PiS wrócili do komisji. Jego zdaniem taka decyzja Sejmu oznacza, że prawo i standardy przegrały z bieżącą polityką.

Zaraz po głosowaniach ws. Kempy i Wassermanna zebrało się poszerzone prezydium komisji. Śledczy ustalili, że spotkają się z prokuratorem krajowym Edwardem Zalewskim, prokuratorem prowadzącym śledztwo ws. afery hazardowej oraz z szefem Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Krzysztofem Bondarykiem. Chcą z nimi porozmawiać o informacjach, jakie mogą od nich uzyskać dotyczących afery hazardowej.