Rzecznik klubu PiS Mariusz Błaszczak powiedział, że skoro - według posłów PO - zeznania złożone w trybie niejawnym przez Wassermanna przed komisją śledczą są tak istotne dla oceny, czy może on do niej wrócić, to powinny być one jawne.
"Wnioskujemy o to, by marszałek Komorowski sprawił, by premier niezwłocznie zdjął klauzulę tajności z tych protokołów, by jutro można było przedstawić opinii publicznej całość zeznań złożonych przez Wassermanna podczas niejawnego posiedzenia komisji śledczej" - powiedział Błaszczak.
W piątek rano zbierze się Prezydium Sejmu, które rozpatrzy złożone przez klub PO zastrzeżenia do kandydatur Wassermanna i Beaty Kempy do komisji ds. tzw. afery hazardowej. Jeśli Prezydium podtrzyma zastrzeżenia, PiS będzie musiało zgłosić kolejnych kandydatów; w przypadku odrzucenia zastrzeżeń, nad kandydaturami Kempy i Wassermanna będzie głosował w piątek Sejm.
Przesłuchanie Wassermanna w trybie tajnym odbyło się we wtorek i trwało około dwóch godzin. Była to kontynuacja jawnego przesłuchania posła, które odbyło się 28 grudnia.
Do tajnego przesłuchania posła PiS odnosili się politycy PO przedstawiając argumenty, dlaczego - ich zdaniem - Wassermann nie może ponownie zasiąść w hazardowej komisji śledczej, z której wraz z Kempą został wykluczony na początku grudnia ub.r.
W ocenie posłów PO z komisji, przeciwko Wassermannowi mają świadczyć dokumenty, o które śledczy pytali go podczas tajnego posiedzenia komisji. Jarosław Urbaniak (PO) złożył dlatego wniosek, zgodnie z którym przewodniczący komisji Mirosław Sekuła (PO) ma wystąpić do szefa ABW o odtajnienie materiału, "który był jednym z przedmiotów dyskusji w czasie tajnego przesłuchania".
Urbaniak, który wnioskował o tajne przesłuchanie Wassermanna, a następnie o odtajnienie dokumentów z tego przesłuchania, nie chciał w środę - gdy był o to pytany przez PAP - komentować sprawy, zasłaniając się klauzulą tajności.
Według innego posła PO z komisji Sławomira Neumanna (PO), chodzi o dokument, który potwierdza, że Wassermann nie do końca mówi prawdę na temat swojego zaangażowania w prace nad ustawą hazardową w czasie, gdy był koordynatorem służb specjalnych. Jego zdaniem, Wassermann twierdzi, że ten dokument - z czasów gdy był on koordynatorem ds. służb specjalnych - do niego nie trafił, choć jest do niego adresowany.
Wassermann odpiera zarzuty polityków PO. Zwraca uwagę, że powinno być potwierdzenie, że on otrzymał ten dokument i podkreśla, że przedstawiciele Platformy nie mają żadnego dowodu, że dokument, o którym mówią, trafił do niego. W ocenie Wassermanna, posłowie PO "manipulują faktami, okłamują ludzi, kompromitują się swoją niekompetencją".