Kapica zeznał przed komisją śledczą, badającą tzw. aferę hazardową, że nikt go nie prosił o sporządzenie notatki ze spotkania z ówczesnym szefem klubu PO Zbigniewem Chlebowskim z 27 sierpnia 2009 roku. Jak zaznaczył, napisał ją, bo "miał świadomość sytuacji".

Reklama

"Wtedy miałem świadomość sytuacji, w której jesteśmy i w związku z czym uznałem za stosowne sporządzenie notatki dla swojego przełożonego" - mówił wiceminister finansów. Dopytywany przez Bartosza Arłukowicza (Lewica), dlaczego sporządził notatkę, odparł, że miał świadomość "wrażliwości tego procesu na tym etapie" i wiedział, że należy sporządzić notatkę "mając na uwadze to, że inne ograny, czy to prokuratury, czy komisji śledczej mogą być zainteresowane" jej treścią.

Przyznał, że podzielał zdanie, żiż wokół toczących się wtedy prac nad nowelizacją ustawy hazardowej jest jakieś dziwne zamieszanie. Tłumaczył, że nie jest dla niego normalne, że premier prosi go o spotkanie, które ma charakter odpytywania go o przebieg procesu legislacyjnego dotyczący ustawy hazardowej - chodzi o spotkanie Donalda Tuska z Kapicą i ministrem finansów Jackiem Rostowskim, do którego doszło 26 sierpnia.

Sprawą tą była zainteresowana również Beata Kempa (PiS). Odpowiadając na jej pytanie Kapica podkreślił, że miał kilka spotkań z Chlebowskim - w lipcu 2008 roku - które dotyczyły udzielania zezwoleń na prowadzenie salonów gier, jak również dopłat. "Z nich nie został ślad w postaci dokumentu posła, zgodnie z ustawą o wykonywaniu mandatu (posła i senatora), uznałem więc za stosowne poinformować (o nich) swojego przełożonego" - mówił wiceminister.

Zapewnił, że spotkania z szefem klubu PO traktował "zgodnie z ustawą o wykonywaniu mandatu posła i senatora". Jak powiedział, nie ma zwyczaju sporządzać notatek ze spotkania z szefem komisji finansów (Chlebowski pełnił tę funkcję), ale odnotowuje poszczególne spotkania w swoim kalendarzu - kiedy i na jaki temat ono było. Zaznaczył przy tym, że nie sporządza się notatek służbowych z każdego spotkania z posłem czy senatorem.

Kapica zapewnił również, że nigdy nie kontaktował się z byłym ministrem sportu i turystyki Mirosławem Drzewieckim. "Nigdy nie kontaktowałem się z ministrem Drzewieckim, nie utrzymywałem kontaktów osobistych czy służbowych, ani bezpośrednio, ani za pośrednictwem osób trzecich" - podkreślił. Dodał też, że ani on nie zabiegał o spotkanie z ówczesnym ministrem sportu, ani Drzewiecki o spotkanie z nim.