Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga zwróci się w poniedziałek do prokuratury apelacyjnej by ta wyznaczyła jednostkę, która wyjaśni w śledztwie okoliczności przecieku do "Rzeczpospolitej" fragmentów przesłuchania Ryszarda Sobiesiaka.

Rzeczniczka praskiej prokuratury Renata Mazur zaprzeczyła w sobotę w rozmowie z PAP, by przeciek mógł mieć związek z tą prokuraturą. Zaznaczyła również, że nie było zgody prokuratora na udostępnienie i publikację tych materiałów.

"Brak jest jakichkolwiek podstaw do twierdzenia, iż do ujawnienia protokołu doszło w naszej jednostce. Fakt opublikowania fragmentów protokołu przesłuchania świadka stanowi naruszenie tajemnicy śledztwa i sprawa musi być wyjaśniona. Ponieważ jednak nie chcemy by zarzucano nam stronniczość zwrócimy się o wyznaczenie innej jednostki w celu przeprowadzenia postępowania" - dodała.

Jak poinformował w niedzielę w programie "Siódmy dzień tygodnia" w Radiu Zet rzecznik rządu Paweł Graś, prokuratura badać będzie dwa możliwe źródła przecieku. "Jednym jest prokuratura, a drugim komisja śledcza" - powiedział. Dodał, że prokuratura przesłuchiwała Sobiesiaka na początku stycznia "i przeciek żaden nie nastąpił", a komisja śledcza ma protokoły od zeszłego tygodnia.

Sobiesiak zeznawał w innym śledztwie związanym z tzw. aferą hazardową a dotyczącym przecieku do "Rzeczpospolitej" stenogramów z podsłuchów CBA. Z materiałów tych wynikało, że w tej sprawie lobbowali czołowi politycy PO: ówczesny szef klubu tej partii Zbigniew Chlebowski i były minister sportu Mirosław Drzewiecki.

Sobotnia "Rzeczpospolita" ujawniła fragmenty zeznań, które Sobiesiak złożył 6 stycznia w warszawskiej prokuraturze okręgowej. Zwróciła ona uwagę, że w kilku miejscach jego wyjaśnienia różnią się od zeznań złożonych przez polityków PO przed komisja hazardową.

Według "Rz", to Marcin Rosół, szef gabinetu byłego ministra sportu Mirosława Drzewieckiego wyłania się z zeznań Sobiesiaka jako możliwe źródło przecieku o akcji CBA. Miało się to stać podczas spotkania Rosoła z córką biznesmena Magdaleną Sobiesiak w czasie, gdy ojciec załatwiał jej pracę w Totalizatorze Sportowym.

Jak czytamy w dzienniku, Sobiesiak zeznał: "w czasie spotkania w sierpniu 2009 Marcin Rosół, z tego, co mówiła córka, zasugerował jej, że ponieważ są donosy na +twojego tatusia+, to lepiej, żeby nie startowała (...) Córka powiedziała, że poinformował ją, że są donosy na mnie". Gazeta uważa, że chodzi o spotkanie w "Pędzącym króliku" w sierpniu ub.r.

"Rz" napisała także, że biznesmen powiedział prokuratorom: "nawet jeszcze przed spotkaniem z córką używałem stwierdzeń, że jestem podsłuchiwany, wymieniałem też nazwy KGB, CBA czy wręcz wyłączałem telefon" oraz, że o akcji CBA dowiedział się 1 października "z telewizji i prasy".

Sobiesiak miał też zeznać: "Drzewiecki, Chlebowski i Schetyna byli moimi kolegami, znam Drzewieckiego i Schetynę od około 20 lat". Tymczasem Schetyna powiedział przed komisją, że zna się z Sobiesiakiem od lata 2003 r., Drzewiecki zeznał, że poznał Sobiesiaka ponad 10 lat temu, z kolei Chlebowski mówił o czterech czy pięciu latach znajomości.

Szef klubu PO Grzegorz Schetyna komentując w sobotę w TVN24 publikację "Rz", podkreślił, że podtrzymuje to co powiedział podczas posiedzenia komisji śledczej. "Mówiłem pod przysięgą, że od 2003 roku współpracowaliśmy w Śląsku Wrocław, a 20 lat temu pisałem i broniłem pracę magisterską na Uniwersytecie Wrocławskim. W latach 90. byłem publiczną osobą we Wrocławiu" - przypominał. "To co powiedziałem podtrzymuję i podpisuję się, dlatego mówmy o dokumentach i faktach, a nie przeciekach i insynuacjach" - mówił. Zaapelował, aby poczekać na rezultaty pracy sejmowej komisji śledczej i prokuratury.



















Reklama