"Macierewicz w rozmowach w cztery oczy z oficerami szukał negatywnych informacji o Sikorskim i Szmajdzińskim" - opowiada "Gazecie Wyborczej" generał Marek Dukaczewski, były szef Wojskowych Służb Informacyjnych. "Wśród tych niezweryfikowanych zeznań mogą być pomyje. Osoba pomówiona nie będzie miała żadnej możliwości obrony" - dodaje.

Reklama

Dukaczewski, którego przesłuchiwał Macierewicz, sugeruje, że komisja mogła szukać haków na trzech byłych szefów MON - a dziś kandydatów na prezydenta - Bronisława Komorowskiego (PO), Radosława Sikorskiego (PO) i Jerzego Szmajdzińskiego (SLD).

Skąd w Kancelarii Prezydenta wzięło się archiwum z prac komisji weryfikacyjnej Antoniego Macierewicza?

Sprawa zaczyna się w listopadzie 2007 r., po wyborach przegranych przez Prawo i Sprawiedliwość. Szef komisji weryfikacyjnej Jan Olszewski tuż przed zaprzysiężeniem rządu Donalda Tuskawywiózł jej akta z siedziby Służby Kontrwywiadu Wojskowego do prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Po kłótniach z SKW 1 lipca 2008 roku akta wróciły do kontrwywiadu. Nie wszystkie. Brakowało zeznań żołnierzy WSI - przypomina "Gazeta Wyborcza". To między innymi nagrania audio i wideo, w tym pięć dyktafonów cyfrowych z pełnymi dyskami.

Reklama

Urząd prezydenta Kaczyńskiego ma więc pełną kontrolę nad częścią materiałów z weryfikacji WSI. Co w nich jest? Według źródeł "Wyborczej", zawierają zeznania między innymi Grzegorza Żemka (skazanego w aferze FOZZ), Jerzego Szmajdzińskiego (w latach 2001-05 szefa MON, dziś wicemarszałka Sejmu) i generała Marka Dukaczewskiego.