W niedzielę na internetowej stronie tygodnika pojawił się artykuł pt. "Jak PiS zbierał haki". Opisane są w nim zeznania byłego szefa MSWiA Janusza Kaczmarka przed komisją ds. służb specjalnych, z których ma wynikać, że za rządów PiS wszystkie sprawy z prokuratury, w których pojawiały się nazwiska znanych polityków, natychmiast trafiały do Ziobry.

Reklama

Według "Polityki", Kaczmarek zeznał, że politycy PiS interesowali się m.in. sprawą rzekomego zażywania narkotyków przez byłego ministra sportu w rządzie PO Mirosława Drzewieckiego. Były szef MSWiA miał też mówić posłom o tym, że do Ziobry trafiła sprawa człowieka, który utrzymywał, że lewicowi politycy Wojciech Olejniczak i Krzysztof Janik wykorzystali go seksualnie. Ziobro miał namawiać znajomych dziennikarzy do publikacji artykułu na ten temat.

"Artykuł Polityki, który przypisuje mi zbieranie tzw. haków, opiera się wyłącznie na nieprawdziwych informacjach. Dziennikarze dali wiarę kłamstwom pana Kaczmarka, który opowiadał je przeszło dwa lata temu dla ratowania swojej sytuacji procesowej" - tak uzasadnia swoją decyzję Ziobro w komunikacie przesłanym w niedzielę wieczorem PAP.