We wtorek po południu na internetowej stronie komisji śledczej pojawiły się stenogramy przesłuchania Marcina Rosoła. W kilku miejscach to, co Rosół zeznał pod przysięgą różni się od tego, co opowiadał dziennikarzom tuż po wybuchu afery.

Reklama

Mafia łódzka, mafia hazardowa

Czym do wycofania się z konkursu w Totalizatorze Rosół przekonał Magdalenę Sobiesiak na spotkaniu w „Pędzącym Króliku"?

1 października, w rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną" jako jeden z powodów podał informacje o „mafii hazardowej", jakie miały się znaleźć w donosach Marka Przybyłowicza: - Wiedzieliśmy, że po mieście chodzi pan Przybyłowicz i opowiada, że w ministerstwie sportu jest mafia hazardowa, że on już doniósł na nią do CBA i innych służb. Takie informacje przekazał mi pan Andrzej Kawa z COS. Kiedy? Nie pamiętam.

Reklama

I w innym miejscu: - Powiedziałem jej, żeby się wycofała. Że zostaniemy doklejeni do jakiejś mafii hazardowej, że jak wystartuje to ten Przybyłowicz zrobi z tego aferę. I ona się wycofała.

W czasie przesłuchania Rosoła o „mafię hazardową" o której opowiedział naszej gazecie spytał poseł Bartosz Arłukowicz. Rosół bagatelizował. Opowiedział, jak w dniu wybuchu afery rozmawiał z reporterem DGP w ministerstwie: - (...) Jeżeli użyłem tych słów, nie autoryzowałem ich, ale tych słów się... nie będę wypierał, ale one nie odzwierciedlają sensu. Ja... bardzo spokojnie rozmawiałem z, z panią Sobiesiak, bez żadnych mafii hazardowej itd. Znaczy, słowa: mafia łódzka, mafia łódzka, to nie są moje słowa. To są słowa, które mi przekazał pan Andrzej Kawa z Centralnego Ośrodka Sportu.



Reklama

W innym miejscu Rosół zeznał przed komisją: - (...) Pan Andrzej Kawa pod koniec lipca poinformował mnie, że pan Marek Przybyłowicz, były pracownik Totalizatora Sportowego, a także działacz związku tenisa stołowego, pisze do różnych instytucji donosy i zwraca uwagę na zjawisko nepotyzmu w spółce Totalizator Sportowy, mającego polegać na próbie przejęcia wpływów w spółce przez tzw. mafię łódzką usadowioną w ministerstwie sportu. Ta mafia to rzekomo minister Drzewiecki i dyrektor generalna Ministerstwa Sportu i Turystyki pani Monika Rolnik, bo przypadek sprawił, że oboje pochodzą z Łodzi.

Sprawdziliśmy: 1 października 2009 r. Rosół autoryzował słowa o „mafii hazardowej" w trzech mejlach wysłanych do naszej redakcji. Tego dnia nie wspominał też, że Monika Rolnik pochodzi z Łodzi.

4 października w kolejnej rozmowie z reporterami DGP MArcin Rosół tak opowiadał o donosach: - Dowiedziałem się o donosach na piłce, bo gramy z Andrzejem Kawą we wtorki i czwartki. To mogło być w lipcu, w połowie chyba. Moźe koło dwudziestego lipca. Kawa mówił, że Przybyłowicz chodzi po mieście i opowiada o mafii hazardowej w naszym ministerstwie.

Kawa z premierem na boisku?

Rosół w czasie przesłuchania kilka razy podkreślał, że o donosach na temat Totalizatora opowiedział mu jako pierwszy Andrzej Kawa, szef warszawskiego Centralnego Ośrodka Sportu. Przypomnijmy: Rosół wiosną 2009 r., proponował Magdalenie Sobiesiak właśnie pracę w COS. Córka biznesmena odmówiła.



Kim jest Andrzej Kawa? Szefem Polskiego Związku Tenisa Stołowego i działaczem Lechii Gdańsk, ulubionego klubu piłkarskiego Donalda Tuska. Jest też kolegą Donalda Tuska z boiska - grają w jednej drużynie, która skupia m.in. trójmiejskich polityków i byłych pracowników spółdzielni „Świetlik". Kawa tak o swojej drużynie opowiadał w 2008 r . tygodnikowi „Polityka": - Na pewno sukces polityczny przekłada się jakoś na grę, daje większe poczucie pewności siebie. Ale myślę, że to działa także w drugą stronę. Jak polityk strzeli dwie bramki, to pewnie jest uskrzydlony przez cały tydzień.

Rosół zeznał, że 19 sierpnia - w dniu w którym Donald Tusk spotkał się z ministrem Drzewieckim i Grzegorzem Schetyną - grał w piłke nożną z Donaldem Tuskiem i Grzegorzem Schetyną. Czy na meczu był również Kawa? Przed czym dokładnie Kawa ostrzegał Rosoła? Czy mówił o „mafii łódzkiej" czy „mafii hazardowej"?

Szef COS w środę nie znalazł dla nas czasu: - Wolałbym cedzić słowa a nie rozmawiać przez telefon w sposób taki, że właśnie dzieje się tak, że podaje się takie informacje a nie inne - mówi Kawa.

- Czuje się pan dotknięty tym co komisji opowiedział Marcin Rosół?

- To jest pana interpretacja. Ja nic takiego nie powiedziałem.

Kawa potwierdza, że zna Donalda Tuska. Na pytanie czy gra z nim w piłkę, rzuca: - Ja bardzo przepraszam ale rozłączę się w tej chwili.



Sobiesiak pojawia się i znika

1 października w autoryzowanej rozmowie z DGP Rosół mówił: - Znam pana Ryszarda Sobiesiaka. Był kiedyś w ministerstwie, chodziło mu o załatwienie dotacji dla budowy kolejek gondolowych. Skierowałem go do odpowiedniego ministerstwa, my takich dotacji nie dajemy. Potem słyszeliśmy się kilka razy. Zadzwonił kiedyś w sprawie pracy dla jego córki, Magdy. Powiedziałem, że będzie konkurs w Totalizatorze Sportowym, i jak chce może wystartować. (...) Później nie utrzymywałem kontaktów z panem Ryszardem Sobisiakiem. Kiedy próbował dzwonić do ministra Drzewieckiego mówiłem mu, że minister jest zajęty.

Przed komisją 18 lutego zeznał, że po raz ostatni - właśnie w sprawie kolejek gondolowych - widział się z Sobiesiakiem 29 września, a więc dwa dni przed rozmową z DGP: - (...) I pan Sobiesiak podczas tej rozmowy powiedział mi tak: Czy mógłbyś przyjąć inwestora, który jest z Austrii i chciałby przedstawić komuś pomysł na ten projekt gondoli przez Wisłę, tej przeprawy przez Wisłę gondolowej? Świetnie to wygląda w Barcelonie nomen omen.

Dziś już wiadomo, że Rosół „słyszał kilka razy" Sobiesieka w wielu sprawach: załatwiania jego interesów w ministerstwach, sprawie salonu gier na warszawskim Żoliborzu, pracy dla córki Magdy. Dlaczego zawiodła go pamięć 1 października?