"Poderżnę sobie gardło" - krzyczał 28-latek, który biegał w nocy z wtorku na środę z siekierą po parku w Podzamczu w województwie lubelskim. Gdy na miejsce dotarł radiowóz, pijany mężczyzna natychmiast rzucił się na policjantów. "Przybiegł do radiowozu, biegał wokół, krzyczał. Nie reagował na polecenia, aby się zatrzymał i odłożył siekierę" - relacjonowała rzeczniczka komendy policji w Świdniku Magdalena Szczepanowska. Funkcjonariusz zaczął strzelać. Ale ani huk wystrzału, ani widok broni nie powstrzymały napastnika. Mężczyzna zdążył się zamachnąć i rzucić siekierą w policjanta. Potem upadł. Policjant postrzelił go w nogę. Pijany napastnik leży w szpitalu. Funkcjonariuszowi nic się nie stało. Tym razem. Bo wydarzenia takie jak w Podzamczu zdarzają się coraz częściej. Niespełna miesiąc temu z rąk chuligana zginął Andrzej Struj z Komendy Stołecznej Policji. Mężczyzna zwrócił uwagę mężczyźnie, który demolował tramwaj. Zginął dźgnięty nożem.

Reklama

Po tych tragicznych wydarzeniach Ministerstwo Sprawiedliwości zaczęło prace nad nowelizacją kodeksu karnego. Wczoraj minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski zapowiedział, że projekt zmian zostanie przyjęty w ekspresowym tempie. Pace będą prowadzone w ramach szybkiej ścieżki legislacyjnej. "Mam nadzieję, że w ciągu najbliższych kilku tygodni projekt trafi do parlamentu" - mówi Kwiatkowski.

Co się zmieni? Resort zapowiada wprowadzenie nowej kategorii przestępstwa - kwalifikowanej zbrodni zabójstwa funkcjonariusza publicznego. Dzięki temu sąd będzie mógł skazać mordercę policjanta albo na 25 lat więzienia, albo na dożywocie. Teraz za ten czyn grozi od ośmiu do piętnastu lat więzienia. Tak samo karane byłoby zabójstwo dokonane w celu udaremnienia lub utrudnienia postępowania urzędowego lub sądowego.

Szczególnie chronione mają być osoby, które staną w obronie funkcjonariusza publicznego. Większą ochroną zostaliby objęci także świadkowie poważnych przestępstw.