Janusz Palikot był gościem "Kropki nad i" wkrótce po tym, jak zarząd PO zdecydował się zrezygnować z karania go za słowa na temat Radosława Sikorskiego. Poseł napisał, że "choć obaj (Radosław Sikorski i Bronisław Komorowski) są formalnie kandydatami Platformy, to w sensie merytorycznym i politycznym jest to wybór pomiędzy kandydatem PO (Bronisław Komorowski) i kandydatem PO-PiS-u (Radek Sikorski), a może nawet PiS-u".

Reklama

Teraz Palikot starał się pilnować. "Trzeba zrobić wszystko, co się da, żeby uchronić ten instrument, jakim są prawybory" - zapewniał i dodał, że być może on sam zaszkodził tej idei. Próbował się także bronić, przypominając swe pochlebne dla Radosława Sikorskiego wypowiedzi. "Mówiłem, że jest lojalnym członkiem PO. Dobrze wypowiadałem się także o jego żonie Anne Applebaum, mówiłem, że jest taką polską Carlą Bruni" - wyliczał Palikot. I zapewniał, że nigdy nie kłamie.

Odniósł się także do zamieszania, jakie wywołała inna jego wypowiedź, tym razem na temat Bronisława Komorowskiego. Palikot sugerował, że w czasie rozmowy Tusk-Sikorski-Komorowski ten ostatni miał powiedzieć, iż nie akceptuje surowego karania go. I ze względu na przyjacielską lojalność woli zrezygnować ze swych politycznych ambicji. Potem Komorowski tych słów nie potwierdził. Ale Palikot w "Kropce nad i" podtrzymywał swoją opinię. "To jest lekcja moralności, jaką należy przekazać ludziom" - stwierdził.

Palikot, choć sam narzucił sobie zakaz wypowiadania się na temat prawyborów, nie podarował sobie ocenienia Radosława Sikorskiego, którego nazwał "człowiekiem anglosaskiej rozmowy opartej na bon motach". Stwierdził też, że szef MSZ jest łatwiejszym obiektem ataków dla posługujących się "metodą insynuacji" braci Kaczyńskich.

Na koniec zdradził, że dzień przed decyzją zarządu partii w jego sprawie odbył twardą rozmowę z Donaldem Tuskiem. "Premier przedstawil mi bardzo krytyczną ocenę mojego postępowania, tego wpisu na blogu. Rozmawialiśmy o poziomie odpowiedzialności w polityce. To była twarda rozmowa" -relacjonował Palikot. I wyjaśnił, dlaczego tym razem była to także rozmowa wyjątkowa: "Premier powiedział mi, że to jest sytuacja graniczna. Przekraczając tę granicę, zaczynam szkodzić". I dodał na koniec: "Przestraszyłem się trochę".