W czwartek premier przez dwie godziny rozmawiał z ministrem finansów Jackiem Rostowskim i jego zastępcą Ludwikiem Koteckim. Tematem dyskusji były zmiany w OFE. Narada była niezaplanowana, bo Kotecki musiał z jej powodu odwołać udział w seminarium "Otwarte Fundusze Emerytalne - reformować czy zlikwidować?" w warszawskiej wyższej szkole im. Łazarskiego. Co ustalono na tej naradzie? Kierownictwo resortu nabrało wody w usta.

Reklama

Na seminarium była za to Jolanta Fedak. Reklamowała tam swoje propozycje zmian w OFE. Nie wykluczyła, że w ostatecznej wersji projektu znajdzie się jedno nowe rozwiązanie. To dobrowolność ubezpieczenia w OFE. "Pojawia się coraz więcej głosów, że w tej sprawie Polacy powinni mieć możliwość wyboru" - mówi nam minister Fedak. Co by to oznaczało? Że jeśli ktoś nie chce, by część jego składki trafiła do OFE, wówczas całością składki będzie zarządzał ZUS. To propozycja, która wywoła burzę w powszechnych towarzystwach emerytalnych. Tym bardziej że skrytykowały one już wcześniejsze propozycje z projektu minister pracy. Mimo krytyki Fedak nie zamierza rezygnować z możliwości jednorazowej wypłaty zgromadzonych w OFE oszczędności, gdy emerytura z ZUS wynosi przynajmniej dwukrotność minimalnego świadczenia.

Kolejna propozycja to możliwość przejścia do ZUS na 10 lat przed osiągnięciem wieku emerytalnego, by ubezpieczyć się w ten sposób przed wahaniami na rynkach finansowych.

Ale oczywiście kluczowym rozwiązaniem w projekcie Fedak jest przekazanie części składki z OFE do ZUS. Zamiast, jak do tej pory, 7,3 proc. do OFE miałoby trafiać jedynie 3 proc. Reszta pozostałaby w ZUS jako dług na specjalnych kontach. Przyszli emeryci mieliby oszczędzić na prowizjach OFE, a budżet na emisji obligacji, które OFE kupują za nasze składki. W tym roku to papiery dłużne o wartości ok. 13 mld zł. To powiększa i tak duży dług publiczny.

Reklama

czytaj dalej



Większości propozycji minister Fedak sprzeciwia się szef doradców premiera Michał Boni. Uważa, że naruszają one istniejący od 11 lat system emerytalny. Ale, jak ujawniliśmy we czwartek, nie tylko on ma wątpliwości. Także Rada Gospodarcza przy premierze, której przewodzi Jan Krzysztof Bielecki opowiedziała się przeciwko temu ostatniemu pomysłowi. Zdaniem członków rady, z którymi rozmawialiśmy, taki pomysł to jedynie zastąpienie długu jawnego - ukrytym. A koszty jego obsługi niekoniecznie muszą być niższe. Z propozycji przygotowanych przez Fedak uznanie ekonomicznych doradców premiera znalazła tylko jedna: by nie dublować systemu wypłaty emerytur. To ZUS wypłacałby świadczenia zarówno z pierwszego, jak i z drugiego filara. Raport Rady Gospodarczej w tej sprawie również w przyszłym tygodniu ma trafić na biurko premiera.

Ale znalezienie ostatecznych rozwiązań w sprawie OFE to nie jedyne emerytalne zmartwienie rządu. Zaległości w dostosowaniu polskiego prawa emerytalnego do unijnego wytknęła nam właśnie Komisja Europejska. I uznała sprawę za tak poważną, że skierowała ją do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Skarga dotyczy braku ustawy, która ma wdrożyć unijną dyrektywę w sprawie działalności instytucji pracowniczych programów emerytalnych oraz nadzoru nad takimi instytucjami. Powinniśmy zrobić to już w 2005 roku. Jednak do tej pory projektu nie ma. Prace nad nim trwają.