Jednak to, co się okazało po jej zakończeniu, przeszło najśmielsze oczekiwania. Według badań przeprowadzonych przez AGB Nielsen Media Research, aż 9 milionów widzów obejrzało zmagania polityków.

Prezes Telewizji Polskiej Andrzej Urbański w rozmowie z DZIENNIKIEM mówi, że nie spodziewał się takiego wyniku. "Ja i tak dawałem największą liczbę, 5 milionów, ale zostałem mile zaskoczony. Bardzo się cieszę" - mówi. Dodaje jeszcze, że tak duże zainteresowanie może być zwiastunem większej frekwencji podczas wyborów.

Reklama

Specjaliści twierdzą, że to największa w historii taka liczba. Dariusz Radzki z TNS OBOP tłumaczy nam fenomen tego zjawiska. "To zainteresowanie związane jest z tym, że dużo się o tej debacie mówiło. W wielu mediach, w programach publicystycznych przedstawiano to jako ważne wydarzenie polityczne. To kwestia skrzętnie przygotowanej linii kampanii reklamowej tej debaty. Program emitowany był w godzinach najwyższej oglądalności w ogóle, to również miało wpływ" - mówi Radzki.

Debata byłego prezydenta i premiera okazała się hitem komercyjnym. Swoją oglądalnością przebiła nawet najbardziej popularne seriale telewizyjne, do tej pory będące bezkonkurencyjnymi. Najbardziej znany i lubiany serial w Polsce "M jak Miłość" miał w porównaniu z debatą prawie o 2 miliony mniejszą widownię. Jeszcze bardziej imponująco przedstawia się zestawienie z najlepiej oglądanymi programami publicystycznymi, których oglądalność jest mniejsza o 5 do 7 milionów widzów.

Reklama

Tomasz Sekielski - prowadzący program "Teraz My" w telewizji TVN, nie podziela zdania Andrzeja Urbańskiego. Mówi, że wysokiej oglądalności debaty nie da się przełożyć na frekwencję wyborczą. "Sam się zastanawiam, skąd taka liczba, debata nie była dramatyczna ani szczególnie porywająca" - dziwi się dziennikarz.