Sprawa przecieku w aferze gruntowej jest jedną z najgłośniejszych historii badanych przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie. Jednym z jej głównych bohaterów jest Ryszard Krauze – jeden z najbogatszych Polaków, który od kilku kilku miesięcy nie pokazuje się w kraju. Tylko dlatego prokuratorzy nie mogą go zatrzymać i przedstawić zarzutów o składanie fałszywych zeznań. Śladczy rozważali nawet wysłanie za szefem Prokomu europejskiego nakazu aresztowania.

Reklama

Co ma do tego profesor Ćwiąkalski? Chodzi o to, że na zlecenie obrońcy Krauzego przygotował ekspertyzę prawną korzystną dla biznesmena. Dokument ten na wniosek mecenasa biznesmena został dołączony do akt sprawy.

"Według opinii mecenasa Ćwiąkalskiego nie doręczyliśmy dotąd Krauzemu skutecznie wezwania na przesłuchanie w charakterze podejrzanego. Dodatkowo mecenas napisał, że zarzuty, które zamierzamy postawić Krauzemu, nie pozwalają na dokonanie jego zatrzymania" - opowiada prokurator znający akta śledztwa.

"Opinie mecenasa różniły się od naszych diametralnie. Spodziewamy się problemów" - dodaje inny śledczy. "Jeśli Ćwiąkalski zostanie ministrem, to prokuratorzy znajdą się w dwuznacznej sytuacji. Jak mają drążyć sprawę Krauzego, skoro minister i prokurator generalny wydał taką opinię" - mówi jeden z wysokich rangą urzędników Ministerstwa Sprawiedliwości z ekipy Zbigniewa Ziobry. Profesor potwierdza, że napisał opinię, ale nie widzi problemu.

Reklama

"Nie pracowałem na zlecenie samego Ryszarda Krauzego, a jedynie jego obrońcy. Oparłem się w niej na wrześniowej uchwale Sądu Najwyższego. Gdyby tworzenie takich opinii było naganne, żaden z praktykujących prawników nigdy nie zostałby ministrem sprawiedliwości" – mówi DZIENNIKOWI Zbigniew Ćwiąkalski.

Profesor jest jednym z największych autorytetów w dziedzinie prawa karnego. Od roku trwa jego otwarty konflikt z ministrem Ziobrą. A Donald Tusk chętnie widziałby krakowskiego prawnika w składzie swojego rządu.

Ćwiąkalski jest także czynnym i cenionym obrońcą. Zaangażował się m.in. w reprezentowanie interesów innego ściganego przez warszawską prokuraturę biznesmena. Chodzi o Henryka Stokłosę, który od sześciu miesięcy ukrywa się za granicami kraju. Śledczy z prokuratury okręgowej chcą mu postawić kilka zarzutów dotyczących przekrętów finansowych.

Reklama

Nim funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego zatrzymali Stokłosę, udało mu się zbiec za granice kraju. Mecenas Ćwiąkalski walczy o przyznanie jego klientowi listu żelaznego, czyli gwarancji, że nie trafi do aresztu po powrocie do kraju. "Obrońca takich ludzi będzie nadzorował pracę prokuratury. Wkrótce zmieni się ona w adwokaturę" - uważają powszechnie współpracownicy ministra Zbigniewa Ziobro.

"To pan minister ingerował w śledztwa. Na konferencjach prasowych przesądzał o winie zatrzymanych, wydawał wręcz wyroki i kierował działaniami prokuratorów. Nie zamierzam wchodzić w jego buty" - odpowiada na zarzuty Ćwiąkalski.