Główne założenie projektu nowej ustawy to rozdzielenie stanowisk ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. Ten pomysł popierają niemal wszystkie partie. Przeciwne jest tylko PiS.
PO chce, by prokuratora generalnego wybierał prezydent spośród dwóch kandydatów przedstawionych mu przez Krajową Radę Sądownictwa i Krajową Radę Prokuratury. Jego kadencja ma trwać siedem lat. Co więcej - według projektu - prokuratorem generalnym, zwierzchnikiem wszystkich prokuratorów, nie będzie mógł zostać polityk, bo przed powołaniem musi co najmniej 10 lat być prokuratorem lub sędzią orzekającym w wydziałach karnych sądu okręgowego, apelacyjnego lub w Izbie Karnej Sądu Najwyższego.
Kolejna ważna zmiana w stosunku do obecnych przepisów polega na tym, że przełożeni nie będą mogli wydawać prokuratorom poleceń w konkretnych sprawach, np. czy je wszcząć, umorzyć, kogo zatrzymać. Teraz o wszystkim ma decydować jedynie prokurator prowadzący sprawę. Przełożony, jeśli taką decyzję zmieni lub uchyli, będzie za to odpowiedzialny.
"Jeśli zniesienie poleceń przejdzie, zagwarantuje to prokuratorom niezależność. A przełożony i tak będzie mógł skorygować błędną decyzję, uchylając ją lub zmieniając" - ocenia w "Gazecie" Krzysztof Parulski, przewodniczący Stowarzyszenia Prokuratorów RP i członek zespołu, który opracował założenia projektu.