Zdaniem byłego premiera, po następnych wyborach w parlamencie znajdą się tylko dwie partie - PO i PiS. Oczywiście przy założeniu, że formacje nie będą tworzyły bloków. "Ani PSL, ani LiD niczego do polskiego życia publicznego nie wnoszą" - uważa prezes PiS i dodaje, że PSL może spotkać los "przystawek", a więc koalicjantów PiS - LPR i Samoobrony.

Reklama

Kaczyński podkreślił też, że w ostatnich wyborach prezydenckich "ludzie o tradycyjnie lewicowych przekonaniach, rozumianych jako wrażliwość społeczna (...) poparli w niemałej mierze Lecha Kaczyńskiego". Na głosy takich osób prezes liczy w przyszłości.

Szef PiS przyznał, że wie o "pewnych przygotowaniach do stworzenia nowej formacji" przez środowisko Radia Maryja. Czy w przyszłości będzie możliwa współpraca z partią działająca pod skrzydłami rozgłośni? Problemy mogą się pojawić w kwestii stosunku do Unii Europejskiej. Jak podkreślił Kaczyński, PiS było zwolennikiem wejścia do UE i nie jest wobec niej tak krytyczne, jak Radio Maryja.

"Pod pewnymi warunkami akceptujemy również traktat unijny. Ale proszę też pamiętać, że w PiS jest skrzydło, które myśli podobnie jak środowiska związane z ojcem Tadeuszem Rydzykiem. Nie jest więc tak, że są to różnice przepastne. Niemniej one są" - powiedział prezes PiS.

Szef PiS bardzo źle ocenił politykę zagraniczną prowadzoną przez obecny rząd. "Tu mamy do czynienia z czymś, co można określić jako demolowanie. Myśmy, tworząc różne napięcia, wyrobili Polsce pewną pozycję" - ocenił Kaczyński.

Zdaniem szefa PiS, stanowisko nowego rządu wobec Niemiec jest zbyt uległe, a w stosunku do Rosji nastąpiła "kapitulacja". A rezygnacja z budowy w Polsce amerykańskiej tarczy antyrakietowej może doprowadzić do sytuacji, w której Rosjanom będzie się wydawać, że "wszyscy będą wiedzieli, że w najważniejszych sprawach dotyczących Polski należy przede wszystkim słuchać tego, co mają do powiedzenia Moskwa oraz Berlin".