Borusewicz powiedział, że podczas spotkania Guisen wręczył mu informację na temat sytuacji w Tybecie wydaną przez rząd ChRL. On sam chciał przekazać Guisenowi listę 400 więźniów politycznych w Chinach. Przedstawiciel Chin listy nie przyjął i poprosił o przekazanie jej za pośrednictwem ambasady ChRL w Polsce.
Jak dodał marszałek Senatu, także on odmówił przyjęcia informacji na temat Tybetu i poprosił o przekazanie jej przez ambasadę. "Na tym zakończyliśmy" - oświadczył Borusewicz.
Marszałek dodał, że rozmowa dotycząca "sytuacji w Tybecie i w Chinach" była utrzymana w spokojnym tonie. "Pan Guisen przypomniał, że rozmowy z dalajlamą trwały i że władze chińskie, w tym jego brat, spotykały się z nim 6-krotnie od 2002 roku" - podkreślił. "Rozmawialiśmy o tym co się stało w marcu w Tybecie, o zasięgu demonstracji" - mówił Borusewicz.
Według jego relacji, Guisen przytaczał straty w Tybecie. Wśród nich wymienił ponad 900 spalonych sklepów, 16 osób zabitych, 1000 osób zatrzymanych, w tym 400 takich, którzy zgłosili się dobrowolnie, 50 osób aresztowanych.
Przedstawiciel chińskiego premiera stwierdził także, iż za to co stało się w Tybecie "winny dalajlama, który prowadził politykę nieszczerą wobec Chin, chodzi o oderwanie Tybetu". Przy tej okazji Guisen dał do zrozumienia, że Chiny nie są zadowolone z tego, że dalajlama na zaproszenie marszałka Senatu zawita do Polski.