"Odziedziczyliśmy konstytucję, która w sprawie kompetencji w polityce zagranicznej jest nieprecyzyjna. Przy sporze prezydenta z rządem nie daje odpowiedzi, <czyje jest na wierzchu>. Np. nie odpowiada, kto prowadzi politykę zagraniczną w tak kluczowym miejscu, jakim jest Rada Europejska. W sytuacji, gdy istnieje różnica zdań - czy wojna czy pokój, czy sankcje czy brak sankcji - ustawa zasadnicza nie rozstrzyga, kto podejmuje ostateczne decyzje" - mówi premier Tusk.

Reklama

Pora postawić pytania
Szef rządu chce, aby konstytucjonaliści ułożyli relacje prezydent - premier w dziedzinie polityki zagranicznej. I ma się to stać zaraz po unijnym szczycie w Brukseli.

Donald Tusk chciałby, żeby zaproponowani przez prezydenta i rząd prawnicy razem pomogli sformułować pytania do Trybunału Konstytucjonalnego.

Czas braci się skończył
"Najwyższy czas zapytać o konkretne przypadki. Reprezentowanie Polski na posiedzeniu Rady Europejskiej jest właśnie taką sytuacją do rozstrzygnięcia. Mój poprzednik Jarosław Kaczyński stworzył pewien precedens. Rząd kreował politykę zagraniczną, ale na kluczowych posiedzeniach Rady Europejskiej realizował ją Lech Kaczyński. Trudno jednak budować praktykę polityczną na podstawie tak szczególnego układu sił politycznych, w którym bracia pełnią funkcję prezydenta i premiera" - powiedział "Newsweekowi" Donald Tusk.

Reklama