Tarcza ma chronić terytorium USA, ich wojska oraz terytoria sojuszników z NATO przed atakiem rakietowym. W założeniu system ma zapewniać ochronę zarówno przed pociskami dalekiego zasięgu, jak i wystrzelonymi z mniejszych odległości.

W Polsce, w Redzikowie niedaleko Słupska, ma powstać baza 10 rakiet przechwytujących pociski dalekiego zasięgu wystrzelone w Azji. W Polsce będzie też stacjonować, prawdopodobnie koło Warszawy, garnizon z rakietami Patriot.

Reklama

Polsko-amerykańskiej umowie w sprawie tarczy towarzyszy deklaracja współpracy strategicznej między Polską a Stanami Zjednoczonymi. Premier Donald Tusk mówił w zeszłym tygodniu, że Amerykanie i Polacy zobowiązali się w niej do "ścisłej współpracy na wypadek zagrożenia ze strony trzeciej - militarnego i innego rodzaju".

Polsko-amerykańską umowę musi teraz zaakceptować parlament,a prezydent podpisać. Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski nie przewiduje żadnych problemów z jej ratyfikacją w Sejmie. Nie widzi jednak również powodu, by ją przyspieszać.

"To jest umowa międzynarodowa, która będzie podlegała takim samym regułom, jak wszystkie inne, tym bardziej że jeszcze nie ma żadnego sygnału o tym, kiedy strona amerykańska zamierza dokończyć proces ratyfikacji, przez złożenie podpisu prezydenta" - wyjaśnił po rozmowie z sekretarz stanu USA Condoleezzą Rice.

Jego zdaniem, nie widać w tej sprawie "żadnego nerwowego pośpiechu po stronie amerykańskiej i byłoby źle, gdyby nerwowy pośpiech było można dostrzec po stronie polskiej".