Pierwsi Amerykanie pojawią się tu najprawdopodobniej na początku przyszłego roku. Dokładna data zależy od terminu ratyfikacji umowy o budowie bazy tarczy antyrakietowej w polskim parlamencie i złożenia podpisu pod dokumentem przez prezydenta Stanów Zjednoczonych.

Reklama

Trzeba także wynegocjować umowy wykonawcze do zawartego porozumienia, takie jak status prawny sił zbrojnych USA stacjonujących na terenie Polski. Problemem na razie nie są natomiast pieniądze: w budżecie Pentagonu na ten rok są już środki na rozpoczęcie budowy silosów w Polsce.

Powstanie autonomiczne miasteczko

Gdy już wszystkie dokumenty będą gotowe, w Redzikowie pierwsze pojawią się amerykańskie specjalistyczne firmy budowlane pracujące dla Boeinga. To bowiem koncern z Seattle został wyznaczony przez Pentagon do budowy silosów tarczy antyrakietowej. Amerykanie zajmą się konstrukcją samych wyrzutni i bezpośrednio współpracujących z nimi obiektów takich jak radary.

Reklama

Polskie firmy budowlane pracujące w porozumieniu z Amerykanami będą miały jednak także ambitne zadanie. To one będą odpowiedzialne za budowę obiektów mieszkalnych dla żołnierzy, stołówek, świetlic, a także niezależnej elektrowni czy budynku szpitalnego. W ten sposób powstanie autonomiczne miasteczko, które w dużym stopniu będzie samowystarczalne.

Kiedyś było tu Luftwaffe

400-hektarowa baza lotnicza w Redzikowie istnieje od przedwojnia. To stąd we wrześniu 1939 r. samoloty Luftwaffe startowały, aby bombardować Polskę, a w okresie PRL stacjonowało tu polskie lotnictwo. Jednak po upadku komunizmu baza pozostała zaniedbana.

Reklama

Mimo to Amerykanie wybrali właśnie ją, bo znajduje się idealnie na spodziewanej trajektorii lotów wrogich rakiet mogących lecieć z Bliskiego Wschodu do USA, jest położona na obszarze słabo zaludnionym, co ułatwia zatrzymanie intruzów, a także ma łatwy dostęp do wód gruntowych potrzebnych do schładzania silników rakietowych.

Modernizacja bazy będzie kosztowna i potrwa 2-3 lata. Wszystko ma być gotowe na przełomie 2011 i 2012 r. MON oddało bazę w użytkowanie Amerykanom na 20 lat z możliwością przedłużenia porozumienia.

Amerykanie nie będą ponosili wszystkich kosztów funkcjonowania bazy. To polskie władze biorą na siebie zobowiązania fiskalne takie jak podatki gruntowe. To one zapłacą także za zapewnienie ochrony zewnętrznej bazy i zbudowanie do niej dróg czy systemów kanalizacyjnych. Jednak za zużyty prąd, wodę czy gaz Amerykanie zapłacą sami.

Jajka tylko w brązowych skorupkach

W bazie ma docelowo służyć maksymalnie 500 osób: żołnierzy amerykańskich i personelu technicznego. Podobnie jak w bazach tarczy antyrakietowej na Alasce i w Kalifornii w Polsce nie będą służyły formacje lotnictwa, lecz US Army.

Jeśli Amerykanie będą chcieli tu sprowadzić więcej wojskowych, muszą na to uzyskać zgodę Warszawy. Ale w porównaniu z takimi strategicznymi bazami amerykańskimi w Europie jak niemiecki Ramstein, gdzie służy ponad 20 tys. Amerykanów, baza w Redzikowie nie wygląda okazale.

Redzikowo jest przez Pentagon uważane za placówkę, gdzie żyć się będzie ciężko. Infrastruktura w okolicy jest słabo rozwinięta, teren raczej odludny, a z miejscowymi trudno się porozumieć po angielsku.

"Dlatego przynajmniej na początek Amerykanie będą tu przyjeżdżali jedynie na roczne kontrakty bez rodzin" - mówi nam były główny negocjator porozumienia z USA Witold Waszczykowski. Taki system częstych rotacji Pentagon przyjmuje np. w Iraku czy Afganistanie. Natomiast żołnierze służący w bazach w Europie Zachodniej przyjeżdżają zwykle na 3-4 lata z rodzinami.

Mariusz Chmiel, wójt gminy Słupsk, na terenie której znajduje się Redzikowo, jest jednak zdecydowanym przeciwnikiem projektu. Uważa, że okoliczni mieszkańcy nic z tego nie będą mieli. Ale to nie jest cała prawda. W umowie z polskimi władzami Amerykanie zobowiązali się bowiem do korzystania z lokalnych usług, o ile okażą się one konkurencyjne.

Docelowo w bazie będzie mieszkało ponad tysiąc amerykańskich wojskowych i ich rodzin. Dlatego szef MON Bogdan Klich uważa, że w Redzikowie powstaną piekarnie, sklepy spożywcze, restauracje i wiele innych ośrodków pracujących dla Amerykanów.

W praktyce współpraca z amerykańskimi jednostkami na świecie nie zawsze układa się łatwo, bo Pentagon często ustanawia urzędowe normy produktów i usług, z których mogą korzystać amerykańscy żołnierze. Nie wolno im np. jeść jajek w białych skorupkach tylko w brązowych.

Polska policja wejdzie do bazy

W przeciwieństwie do dawnych baz sowieckich amerykańska baza w Redzikowie pozostanie częścią polskiego terytorium, na którym obowiązuje polskie prawo. Ale nie końca. Pozostająca do wynegocjowania umowa o statucie sił zbrojnych USA ma być wzorowana na natowskich umowach SOFA regulujących od ponad 50 lat stacjonowanie amerykańskich wojsk w Niemczech, Włoszech czy w Hiszpanii.

W tych dokumentach Pentagon zawsze dąży do tego, aby amerykańscy żołnierze w maksymalnym stopniu podlegali prawu Stanów Zjednoczonych, a nie kraju udzielającego im gościny, i byli sądzeni przez amerykańskie sądy, a nie lokalne.

Jest więc prawdopodobne, że jeśli amerykański żołnierz na przepustce spowoduje np. wypadek samochodowy, uniknie kary w naszym kraju. Ten problem od lat rodzi zresztą kontrowersje w wielu amerykańskich bazach na świecie.

W zawartej przez Amerykanów umowie ustalono jednak, że jeśli przestępca schroni się przed pościgiem w bazie, polska policja będzie mogła ścigać go na jej terenie. Nad terenem bazy nie będą natomiast mogły swobodnie latać polskie samoloty.

Serce bazy, 10 silosów rakiet przechwytujących, to miejsce o szczególnym znaczeniu strategicznym dla Amerykanów. To tu wykorzystano najnowsze technologie wojskowe Pentagonu. Oprócz Amerykanów będzie tu mógł wchodzić tylko polski dowódca bazy i nieliczne, wyznaczone przez niego osoby.

Pod Warszawą żyje się lepiej

Najpóźniej do 1 stycznia 2012 r. ma także być gotowa inna amerykańska baza - umieszczona w na północny wschód od Warszawy jednostka zajmuje się obsługą baterii Patriot.

Tu wojskowych będzie zdecydowanie mniej niż w Redzikowie - około 130. Jednak przyjadą z rodzinami i pozostaną w Polsce o wiele dłużej (3-4 lata). Warunki życia w stolicy są bowiem o wiele lepsze.

Pentagon szczególnie ceni sobie np. szkołę amerykańską w podwarszawskim Konstancinie, do której dzieci żołnierzy mieszkających w bazie będą codziennie dowożone specjalnym autobusem. Szczegóły funkcjonowania bazy pod Warszawą mają jednak być dopiero uzgodnione w nadchodzących miesiącach.