JERZY JACHOWICZ: Dwa wydarzenia w ostatnich dniach zelektryzowały opinię publiczną. Pierwsze to aresztowanie Petera Vogla, tak zwanego kasjera lewicy. Drugie - zatrzymanie byłego piłkarza, ostatnio trenera Dariusza Wdowczyka. Zacznijmy od tego ostatniego. Zdziwiło mnie, że to CBA dokonało zatrzymania. Ale już wiem, że tak zdecydowała prokuratura.
ZBIGNIEW ĆWIĄKALSKI*:
Jestem zaskoczony i oburzony tym, że już dzisiaj dzięki CBA świat dowiedział się, w jakiej sprawie został zatrzymany pan Wdowczyk. CBA nie uzyskało bowiem zgody prokuratury na publiczne ujawnienie informacji przed przedstawieniem zarzutów panu Wdowczykowi. Jest rzeczą niedopuszczalną, że przed oficjalnym przedstawieniem zarzutów, przed przesłuchaniem osoby CBA szeroko się wypowiadała na ten temat. To bardzo niedobra maniera. I dlatego poleciłem prokuratorowi krajowemu, żeby wystąpił do Mariusza Kamińskiego i ostrzegł go, że prokuratura tego typu działań, czyli samowolnego ujawniania informacji ze śledztwa w trakcie jego prowadzenia nie będzie tolerować. Po to między innymi spotkałem się niedawno z panem Kamińskim, żeby omówić zasady współpracy i informowania środków masowego przekazu o prowadzonych działaniach.

Reklama

Czy stawia pan zarzut, że szef CBA złamał te ustalenia?
Tak. Złamał je, przekazując informacje mediom przed oficjalnym przesłuchaniem i przed postawieniem zarzutów. Abstrahuję od wagi zarzutów, bo zarzuty w stosunku do pana Wdowczyka oczywiście będą. Nie można jednak tolerować sytuacji, w których zanim ktoś usłyszy zarzuty, zanim da mu się szansę ustosunkowania do nich, trafiają one do opinii publicznej.

O zatrzymaniu Petera Vogla dowiedzieliśmy się z jednodniowym opóźnieniem. Choć i tu pojawiły się pytania. Niektóre media podawały, że był w Polsce od kilku miesięcy.
Vogel pojawił się w Polsce na święta Wielkiej Nocy. Spodziewano się tego. Nakaz zatrzymania został wydany parę dni przedtem. Wcześniej mimo wielokrotnych wezwań nie zgłaszał się na przesłuchania.

Po zatrzymaniu Vogla pojawiły się komentarze, że to jeszcze efekt wysiłków ministra Ziobry. Nie przekreśla pan więc wszystkiego, co rozpoczął pana poprzednik?
Ja niczego nie przekreślam. Chciałbym jednak uzmysłowić, że sprawa pana Dochnala, w którą zamieszany jest pan Vogel, nie zaczęła się za mojego poprzednika, tylko dużo wcześniej.

Ale do tej pory Vogel był traktowany jako świadek.
Zgadza się, zarzuty zostały sformułowane dopiero 20 marca. Nie zależy mi jednak na tym, czy sukces zostanie przypisany mnie, czy poprzednikowi, czy jeszcze innemu ministrowi. Liczy się to, że pan Vogel został zatrzymany, a ja jestem przekonany, że słusznie.

Powie coś?
Tego nie wiem. Nie mogę odpowiadać za pana Vogla. Nie mam z nim bezpośredniego kontaktu, ale myślę, że jeśli oceni swoją sytuację procesową, to oczywiście powinien mówić, i to mówić prawdę. Jedno mogę powiedzieć - pan Vogel powinien uwzględnić to, że zarzut dotyczy działania w recydywie. Zatem zagrożenie zwiększa się o 50 procent, czyli w jego wypadku to zagrożenie wynosi do 15 lat więzienia.

Czy recydywa to skutki dawnego wyroku o zabójstwo?
Nie. Sprawdziłem i samego aktu zabójstwa nie da się już w tym momencie wykorzystać. Ułaskawienie dokonane przez prezydenta Kwaśniewskiego w 2000 roku nie polegało bowiem na darowaniu kary czy zmniejszeniu kary, lecz na zastosowaniu warunkowego przedterminowego zwolnienia z odbycia reszty kary i wyznaczeniu okresu próby na 5 lat, do dnia 17 lutego 2005 r. Jeżeli upłynął okres próby, plus dalsze sześć miesięcy, to karę uważa się za wykonaną. Jednak tamto stare przestępstwo i obecne popełnione są z tego samego motywu - celem obydwu było osiągnięcie korzyści majątkowej. Przypomnę, że 28 grudnia 1970 roku Vogel brutalnie zamordował staruszkę i zrabował jej 12 tys. ówczesnych zł (dziś to również byłoby ok. 12 tys. złotych - przyp. red.). Teraz w ostatnich latach przywłaszczał setki tysięcy zł. Zatem to klasyczna recydywa.

Reklama

Czy pana zdaniem, gdyby Vogel zaczął mówić, w śledztwie mogą wypłynąć jeszcze nazwiska niektórych polityków lewicy?
Nie wiem, czy pojawiłyby się nazwiska polityków lewicy. Natomiast przypuszczam, że niejedyny pan Dochnal miał konto w Coutts Banku w Zurychu. Prokuratura w Zurychu stwierdziła, że konto tam miał też pan Władysław Bartoszewicz (były szef Polkomtelu ścigany listami gończymi za branie łapówek - przyp. red.). Istnienia innych kont na razie nie potwierdziła. Myślę, że jeśli pan Vogel, który w Coutts Banku zajmował się Europą Wschodnią, zechciałby mówić, to pojawiłyby się też informacje o innych kontach. Ja nie spekuluję, czy byłyby to konta lewicy, prawicy czy centrum, ale myślę, że jeśli idzie o Polaków, panowie Dochnal i Bartoszewicz nie są jedynymi, którzy mieli konta w tym banku.

Dwa dni temu podaliśmy, że Jacek Piechota i pełnomocnik Dochnala Ryszard Kuciński mieli dostęp do konta ojca ojca Petera Vogla - Tadeusza Filipczyńskiego. Może pan potwierdzić lub zaprzeczyć?
Wiem, że pan Jacek Piechota zaprzeczył, natomiast mecenas Kuciński potwierdził, że taki dostęp miał. Nic mi więcej nie wiadomo na ten temat.

Jak pan tłumaczy to błyskawiczne ułaskawienia Vogla przez prezydenta Kwaśniewskiego w lutym 2000 roku?
Podejrzane było nie tylko to ułaskawienie, ale cały szereg działań w tej sprawie od roku 1979, czyli od momentu, kiedy Vogel uzyskał przerwę w odbywaniu kary. Badamy to.

Czy będzie dochodzenie również w sprawie tego ułaskawienia przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego?
To śledztwo już jest. Prowadzi je prokuratura warszawska. Przypomnę, że Peter Vogel (wtedy Piotr Filipczyński) był już raz ułaskawiony, przez Radę Państwa w 1983 roku. Obniżono mu wtedy karę z 25 lat więzienia do 15. Nie jest mi znany inny przypadek podwójnego ułaskawienia, czyli dwukrotnego zastosowania prawa łaski w tej samej sprawie. Zaraz po tym ułaskawieniu Filipczyński dostał paszport i wyjechał za granicę. Chciałem przypomnieć, że w tym czasie paszporty wydawała Służba Bezpieczeństwa. Potem Filipczyński był wzywany do odbycia kary, ale nie zgłaszał się i w 1999 roku, ścigany listem gończym, został ujęty w Szwajcarii i przekazany Polsce. W więzieniu spędził zaledwie miesiąc, bo został ułaskawiony po raz drugi.

Wiem, że główną rolę w tym drugim ułaskawieniu odegrał Stefan Śnieżko, wieloletni zastępca prokuratora generalnego, który od czterech lat jest, jak się mówi oficjalnie, w stanie spoczynku.
Tak, to jedna z kluczowych postaci obecnego śledztwa.

Co oznacza postawiony przez prokuraturę "zarzut pomocnictwa” w stosunku do Vogla?
Chodzi przede wszystkim o działalność lobbingową Dochnala na rzecz Polskich Hut Stali i związane z tym umowy. Rzecz w tym, że działalność lobbingową w tym zakresie prowadził nie pan Dochnal osobiście, tylko jedna z jego firm. W związku z tym pieniądze powinny wpłynąć na jej konto. Tymczasem trafiły na jego konto prywatne. Tego dotyczy zarzut pomocnictwa - bo Vogel pomagał w tym procederze. Drugi zarzut wobec niego to pomoc w ukryciu pochodzenia pieniędzy. Co ciekawe, wchodzi tu w grę pewna nieuczciwość, nielojalność Vogla wobec Dochnala. Rzecz w tym, że Vogel zarządzał pieniędzmi na kontach Dochnala bez jego wiedzy i zgody co do transakcji. Dochnal zarzuca mu teraz, że Vogel przywłaszczył sobie jego pieniądze.

Władysław Bartoszewicz jest ciągle poszukiwany listami gończymi?
Tak, ale wiadomo, że jest w Kanadzie. Wystąpiliśmy do tamtejszych władz o jego ekstradycję.