Zdaniem posła Sojuszu, błędy w ustawie, które wytknął Trybunał Konstytucyjny, spowodowały, że teraz każdy, kto został wymieniony w raporcie , bez względu na to, czy jego nazwisko znalazło się tam słusznie, czy też nie, będzie miał prawo dochodzić odszkodowania. I nie będzie z tym miał najmniejszego problemu - podstawą do uzyskania zadośćuczynienia będzie wyrok Trybunału Konstytucyjnego.
Poseł przypomniał, że o odszkodowania będzie mogło upomnieć się prawie tysiąc osób. "Oni będą musieli w sądzie tylko przedstawić wysokość żądanego odszkodowania" - stwierdził Ryszard Kalisz. "My, wszyscy, przez te działania pana ministra Macierewicza, przez te działania rządu najpierw Marcinkiewicza, później Kaczyńskiego, zapłacimy z naszych podatków" - wytłumaczył.
"Jak czytam ustawę o ujawnieniu raportu, to dochodzę do wniosku, że pan Antoni Macierewicz był niezwykle umiejętny, nie chcę tu używać innego słowa. Wynika bowiem z niej, że na treść raportu ma wpływ komisja weryfikacyjna, na jego ostateczny kształt jej szef, czyli wówczas Antoni Macierewicz, ale odpowiedzialność za jego publikację ponosi tylko prezydent" - przypomniał poseł Sojuszu.
Jego zdaniem, jeśli jest prawdą, że prokurator Elżbieta Janicka antydatowała zgodę na upublicznienie materiałów, dotyczących spotkania Ryszarda Krauzego i Janusza Kaczmarka w hotelu Marriott, to jest to "przestępstwo".
Szefowa Prokuratury Okręgowej w Warszawie, uważana za "człowieka Ziobry", jak poinformował "Newsweek", podpisała zgodę na upublicznienie m.in. materiałów filmowych zebranych w śledztwie, 30 października 2007 roku, czyli dwa miesiące po słynnej konferencji zastępców ministra sprawiedliwości, prokuratora Jerzego Engelkinga i Dariusza Braskiego. Jednak na zgodzie jest data - 31 sierpnia.
"Prokuratura powinna wszcząć śledztwo w tej sprawie i jeśli te informacje się potwierdzą, powinna postawić akt oskarżenia" - stwierdził Ryszard Kalisz.