Właśnie minął rok od samorozwiązania Sejmu. Tamta decyzja była nieunikniona. Zgodnie z prawem, musiały być rozpoczęte postępowania wobec Leppera - ws. seksafery oraz korupcji w Ministerstwie Rolnictwa. Nie mogłem akceptować w rządzie takiej osoby, bo byłoby to moralnie niedopuszczalne i politycznie skrajnie kompromitujące. Musiałem więc go usunąć, a to oznaczało rozbicie koalicji i w konsekwencji - wybory. Była to decyzja podjęta ze świadomością, że utrzymanie władzy będzie raczej niemożliwe. Dawała jednak największe szanse na dobry wynik wyborczy.

Reklama

Gdyby nie pewne błędy w kampanii, być może relatywnie byśmy te wybory zremisowali, a nawet wygrali, choć na pewno nie mielibyśmy władzy.Naszym błędem była zgoda na debatę z Tuskiem oraz brak kampanii pozytywnej. A przecież dwuletni okres rządów PiS właściwie pod każdym względem był świetny. Poprawiła się sytuacja gospodarcza, spadło bezrobocie, rosła produkcja, dochód narodowy, eksport. Nastąpił wzrost optymizmu społecznego i poczucia bezpieczeństwa. A myśmy tego w kampanii w ogóle nie pokazali.

>>> Sikorski odpowiada Kaczyńskiemu: Szef PiS zachowuje się jak bobas

O ile jednak nasze rządy i kampania były szeroko dyskutowane w mediach, to nadal czekamy na rzetelną ocenę dorobku rządu PO-PSL. Tym bardziej, że za kilka tygodni minie rok od wyborów parlamentarnych.

Reklama

Oceniając dotychczasowe działania Tuska jako szefa rządu, można stwierdzić, że jego głównym celem jest bez wątpienia zdobycie prezydentury. Pełnienie funkcji zapewne utrudnia mu, często przypisywany, brak pracowitości. Na pochwałę nie zasługuje też żaden z ministrów jego gabinetu. Wśród najgorszych trzeba wymienić Zbigniewa Ćwiąkalskiego, którego samo powołanie było bardzo czytelnym sygnałem dla różnych środowisk, że teraz mogą sobie pozwolić na więcej. Fatalnie wypada też minister Kopacz. Choć ta ocena może być dla niej o tyle niesprawiedliwa, że w odróżnieniu od innych ministrów ona musi wykazywać jakąkolwiek aktywność. Na pewno w gronie ministrów jest kilka osób inteligentnych - jak Michał Boni czy Grzegorz Schetyna - ale to za mało.

Program tej ekipy prowadzi bowiem do dezintegracji państwa, narodu i społeczeństwa. Z każdego jej przedsięwzięcia - planów zmian w administracji, oświacie, mediach, służbie zdrowia, prokuraturze - wyziera plan redukcji funkcji państwa, zrzucenia z niego wszelkiej odpowiedzialności. Do tego dochodzi celowe zaniechanie ostrej walki z patologiami, którą utożsamiono z zamachem na prawa obywatelskie.

>>> Jak Tusk godził się z Kaczyńskim

Reklama

Natomiast praktyka funkcjonowania rządu Tuska jest o tyle dobra, że jest on bezradny i jego złe plany pozostają w sferze deklaracji. Ale z drugiej strony to nieróbstwo prowadzi do tak fatalnych sytuacji, jak ta, w której znalazła się Stocznia Gdańska. Jest to chyba najbierniejszy gabinet spośród rządzących Polską po 89 r. Tak ostrożny, jak tylko można to sobie wyobrazić. Jedyna jego faktyczna działalność to propaganda. Tak naprawdę, zamiast rządu, mamy jedno wielkie Ministerstwo Propagandy.

Nie było również dotąd ekipy tak bardzo skoncentrowanej na poprzednikach - czego dowodzi np. sprawa Ziobry. Tu faktem było przedstawienie mi informacji o aferze paliwowej, ale nie było w tym żadnego przestępstwa. Przyznają to nawet najbardziej od nas odlegli komentatorzy. Mimo to, wobec Ziobry prokuratura wystąpiła z oskarżeniem, co jest ewidentnym przykładem przekroczenia granic dopuszczalnych w demokracji. W ramach demokracji nie mieści się także dążenie PO do tego, by metodami administracyjnymi, a nie politycznymi, zapewnić sobie kolejny sukces wyborczy. Mam na myśli jej zabiegi wobec mediów publicznych czy pomysły na zmianę zasad finansowania partii politycznych.

Ten rząd nie podjął żadnego palącego problemu Polski, jak depopulacja, brak wystarczających zasobów wodnych, zagrożone bezpieczeństwo energetyczne, czy brak mieszkań dla przeciętnych ludzi. Równie niewiele zrobiono w kwestii budowy dróg. Przyznaję, że to piekielnie trudny problem. Ale jedynym pozytywnym działaniem rządu w tej dziedzinie były próby zachęcenia chińskich firm do udziału w budowie naszych dróg. Jest to rzeczywiście chyba jedyna metoda, by nie ulec tutejszemu kartelowi wymuszającemu monstrualne ceny.

>>> Co Kaczyński sądzi o Platformie

Działania Donalda Tuska w polityce zagranicznej doprowadziły do tego, że jest w Europie traktowany jako polityk niesamodzielny, ktoś, kto ustawia się w pozycji klientystycznej, który jak dziecko, chowa się pod (niemiecką) spódnicą. To oczywiście bardzo zmniejsza nasz prestiż na arenie międzynarodowej. Choć wyrównuje to aktywność prezydenta.

Ogromnych spustoszeń rząd PO-PSL dokonał w relacjach ze Wschodem - wielu naszych partnerów obrażono, zaniechano wielu działań. Na poważną degradację naszej pozycji międzynarodowej wskazuje agenda rozmów prowadzonych z polskimi politykami. Gdy my byliśmy przy władzy, może specjalnie nas nie lubiano, co spotyka każdego, kto się rozpycha i walczy, ale za to rozmawiano z nami poważnie.