Tak ostrego spięcia między obecnym i byłym premierem dawno nie było. Najpierw przemawiał Donald Tusk, który chwaląc się w Sejmie osiągnięciami rządu m.in. w polityce zagranicznej, mówił o dobrych relacjach z Niemcami. To rozjuszyło Jarosława Kaczyńskiego.
Tusk sprostował Kaczyńskiego
"Dlaczego nie mówimy o tym, co się dzieje w Niemczech. Tam redefiniowana jest teraz historia. Będzie się mówić, że zbrodni dokonywali beznarodowi naziści, a ludzie byli mordowani w polskich obozach śmierci. W polityce zagranicznej, panie premierze, nie chodzi o to, żeby pan się witał serdecznie z panią kanclerz" - mówił Jarosław Kaczyński, podsumowując wystąpienie Donalda Tuska.
"Pan premier mówi też, że sytuacja w polityce zagranicznej jest idylliczna. To idylla, która w wielu miejscach odstaje od rzeczywistości. Dlaczego nie było nas na konferencji w Waszyngtonie. Dlaczego straciliśmy możliwość budowy instytutu technologicznego. Nie mamy Expo we Wrocławiu?" - pytał Kaczyński.
Po wystąpieniu Kaczyńskiego, które zakończyło się gromkimi oklaskami członków PiS, na mównicę wszedł Tusk i przypuścił kontratak. "Jeśli chodzi o muzeum II wojny światowej to, być może pan nie pamięta, ale ta inicjatywa była polską odpowiedzią na próby przekłamywania historii" - ripostował Tusk.
Bartoszewski i jego brzydka panna
Kolejne ciosy Tuska były nawet boleśniejsze. Przypomniał, że za rządów Prawa i Sprawiedliwości nie zrobiono wiele, żeby Wrocław dostał prawo do organizowania Expo. "Być może nie dotarła do pana ta informacja, ale wszystkie inne kraje oprócz Polski, głosowały przeciwko instytutowi technologicznemu w Warszawie. Wie pan, dlaczego prawo do budowy dostał Budapeszt? Bo my już mamy instytut technologiczny, a Budapeszt nie ma" - mówił Tusk.
Premier odpowiadał też na zaczepki wobec Władysława Bartoszewskiego, który sympatyzuje z koalicją PO-PSL. Kaczyński od lat nie może wybaczyć byłemu szefowi dyplomacji następującej anegdoty na temat polskiej polityki zagranicznej ("Jak panna nie jest ładna ani posażna, to powinna być przynajmniej sympatyczna" - drwił Bartoszewski). "Rząd kieruje się tą strategią, zapominając o interesie Polski" - mówił Kaczyński.
Nie ma pan monopolu na patriotyzm
Prezes PiS zasugerował też, że profesor przykłada rękę do rewidowania historii, bo to pod jego auspicjami powstaje muzeum w Berlinie.
"Nie ma pan prawa zarzucać profesorowi Bartoszewskiemu, że działa na rzecz obcego państwa. Nikt nie dał panu monopolu na prawdę i patriotyzm. Nie jest dobrą polityką obwieszczać codziennie, na kogo jest się obrażonym, gdzie się nie pojedzie, komu się nie poda ręki " - mówił Tusk do Kaczyńskiego.
Tusk powiedział też, że widać w wystąpieniu prezesa PiS widać rękę specjalistów od politycznego PR. Podpowiedzieli oni Jarosławowi Kaczyńskiemu, żeby zaczął uprawiać politykę miłości, bo to się opłaca. "I rzeczywiście, początek panu wyszedł, ale potem było tak jak zwykle" - powiedział premier.