W piątek rano na antenie RMF Michał Kamiński nie wykluczył, że prezydent wystąpi do senatu z wnioskiem o przeprowadzenie referendum. Zdaniem Kamińskiego powinno się ono odbyć razem z czerwcowymi wyborami do europarlamentu. Minister zaproponował nawet referendalne pytanie: "Czy chcesz rezygnacji ze złotówki i suwerennej polityki monetarnej państwa polskiego, i przejścia do strefy euro między 2012 a 2016 r.?".

Reklama

>>> Przeczytaj, co prezydent Lech Kaczyński mówił DZIENNIKOWI o referendum i euro

Poseł PO Sebastian Karpiniuk uważa tę propozycję za wyjątkowo infantylną. "Pytanie jest sformułowane na poziomie intelektualnym Michała Kamińskiego" - kwituje. Z kolei zdaniem Wojciecha Olejniczaka, szefa klubu Lewica, wypowiedź prezydenckiego ministra to element kampanii wyborczej i zwrot ku eurosceptykom.

Wygląda na to, że swojej propozycji Kamiński nie konsultował. Do tej pory politycy PiS sugerowali, że pytanie w referendum na temat euro powinno brzmieć: "Czy jesteś za przyjęciem euro jak najszybciej, czy też dopiero gdy polska gospodarka dogoni gospodarki krajów starej UE". Pomysł Kamińskiego do tego pytania nie przystaje.

Reklama

"Nie słyszałem tej propozycji, ale wierzę w inwencję ministra" - mówił Jarosław Kaczyński pytany o wypowiedź Kamińskiego. Prezes PiS nie chciał też wprost odpowiedzieć, czy prezydent powinien zwrócić się z wnioskiem o referendum do senatu. "Nie będę zgłaszać postulatów do prezydenta. Lepsza byłaby metoda przez Sejm" - stwierdził.

Szef PiS powtórzył, że nie ma mowy o tym, by jego partia zrezygnowała z pomysłu na referendum. I kolejny raz zaatakował rząd i premiera za brak aktywnej walki z kryzysem. "Rząd upiera się przy liberalnej ortodoksji. Jest sztorm i nie rząd ten sztorm wywołał, ale jest też kapitan statku i on wyraźnie zawodzi" - stwierdził Kaczyński.

W sobotę w sprawie kryzysu zbiera się Rada Polityczna PiS. Jak zapowiedział Adam Bielan, jego partia przedstawi nowe propozycje.

Reklama

"PiS chyba tak naprawdę nie wie, co w sprawie euro chce osiągnąć" - komentuje Sebastian Karpiniuk. Jego zdaniem po ostatnim spotkaniu prezydenta z premierem nie ma już mowy o wspólnym stanowisku braci Kaczyńskich. "Prezydent zrozumiał, że jak najszybsze wprowadzenie euro jest potrzebne. Teraz ma kłopot, bo musi do tego przekonać brata" - uważa Karpiniuk.

Czy prezydent, jego minister i prezes partii mówią rzeczywiście różnymi głosami w tej sprawie? "Lech Kaczyński jest bardziej przychylny euro niż całe PiS" - przyznaje jeden z prominentnych polityków tej partii. "Ale w gruncie rzeczy wielkiej różnicy nie ma. Tyle że Jarosław, wypowiadając się o euro, musi mówić w imieniu całej partii, czyli także środowiska radiomaryjnego, które euro nie chce przyjąć za żadne skarby" - wyjaśnia rozmówca DZIENNIKA.