Dane, których chce urząd, mają służyć do przeprowadzenia spisu powszechnego ludności w 2011 r. O tym, że do tego celu GUS chce stworzyć potężną bazę informacji o obywatelach zawierającą m.in. nasze numery PESEL, dane o tym, gdzie i jak zarabiamy, czy żyjemy w małżeństwie, czy na kocią łapę, napisaliśmy w DZIENNIKU 10 marca.

Reklama

Zastrzeżenia do projektu mieli nie tylko generalny inspektor ochrony danych osobowych, ale też Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Prawnicy uznali, że to pomysł rodem z powieści Orwella.

>>> Superbaza danych sprzeczna z konstytucją

GUS niezrażony tymi zastrzeżeniami wysłał pisma do samorządów, nakazując im przekazywanie niektórych danych do 31 marca. Twierdzi, że prawo do tego daje mu rozporządzenie o programie badań statystycznych na 2008 r., a także projekt ustaw o spisie. Tymczasem projektu nie widział jeszcze rząd, nie mówiąc o Sejmie.

>>> Poufne dane trafią do superbazy

"My już 10 marca przekazaliśmy dane dotyczące ewidencji ludności, np.: nazwiska, imiona, imiona rodowe, nazwiska rodowe rodziców, adresy, numery PESEL" - wylicza Henryk Faszczewski, sekretarz w urzędzie miasta Wysokie Mazowieckie. Samorząd przekazał też dane na temat osób i firm posiadających nieruchomości. Jak mówi Faszczewski, w następnej kolejności GUS chce dostać drobiazgowe informacje o osobach biorących zasiłki i zaliczki alimentacyjne (przyznawane są wtedy, gdy ojcowie uchylają się od płacenia na dzieci).

Jednak nie wszyscy samorządowcy są pewni, czy już teraz przekazywać dane. "Są tak potężne wątpliwości co do samego spisu, że nie wiemy, co robić. Szef kancelarii premiera mówi, że dyskusja na temat projektu ustawy dopiero się odbędzie, a my już mamy przesłać dane osobowe? Dotychczas przekazywaliśmy GUS tylko dane statystyczne" - mówi Bogdan Sierpiński z urzędu miasta Boguchwała na Podkarpaciu.

Reklama

Dlaczego już teraz GUS zbiera dane o Polakach, choć nie ma jeszcze stosownej ustawy? "Mamy dosyć silne podstawy prawne wynikające z rozporządzenia w sprawie programu badań statystyki publicznej. Tam jest mowa o pracach przygotowawczych do spisu" - twierdzi Janusz Dygaszewicz, dyrektor centralnego biura spisowego w GUS.

Jednak nawet GIODO ma wątpliwości, czy rozporządzenie do tego wystarcza. Pewny jest natomiast, że nie można żądać informacji na mocy projektów ustaw.

W dniu naszej pierwszej publikacji o kontrowersyjnej megabazie GUS usunął ze swojej strony internetowej projekt ustawy i rozporządzenia określające, jakie informacje będzie zbierał podczas spisu. Trzy dni później zamieścił nową wersję projektu ustawy. Wypadł z niej m.in. artykuł o obowiązku udostępnienia danych przez Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, oprotestowany przez GIODO.

"Faktycznie przeorganizowaliśmy projekt, ale raczej ze względu na uwagi Rządowego Centrum Legislacji niż przez wzgląd na zastrzeżenia DZIENNIKA" - twierdzi dyrektor Dygaszewicz. A rzecznik GUS Władysław Łagodziński przeprasza, że projekt poprawiano pospiesznie, i dlatego są w nim błędy w numeracji artykułów.