"Zgodnie z konstytucją państwo nie powinno zbierać więcej informacji, niż mu potrzeba" - stwierdził generalny inspektor Michał Serzycki. Tymczasem GUS chce wiedzieć o Polakach coraz więcej.

>>> Poufne dane o Polakach trafią do superbazy

Reklama

Według projektu ustawy po raz pierwszy do celów spisu państwowe instytucje takie jak np. Ministerstwo Finansów, MSWiA czy NFZ obowiązkowo przekażą GUS szczegółowe dane na temat każdego z Polaków. GUS nie zrezygnuje także z tradycyjnej metody zbierania informacji przez rachmistrzów w domach. Przeprowadzą oni wywiady z reprezentatywną grupą Polaków. Zapytają o źródła dochodów, wyposażenie mieszkania, ale także o sprawy bardzo osobiste, czyli o nasze wyznanie, o to, czy jesteśmy niepełnosprawni, pozostajemy w związkach partnerskich, o to, ile mamy i ile chcemy mieć dzieci. Ale tym razem zapytają też o nasz PESEL i w centralnej bazie danych wszystkie informacje na nasz temat będą połączone za pomocą tego numeru.

Serzycki za swój sukces w trwających od miesięcy rozmowach z GUS uznał to, że na najbardziej drażliwe pytania, jak np. wyznanie czy pozostawanie w związkach partnerskich,respondenci będą mogli odpowiadać dobrowolnie. Wciąż jednak uważa, że całkowitej dobrowolności nie ma. Dlaczego? Bo pakiet danych na temat wszystkich Polaków przekażą GUS obowiązkowo także instytucje państwowe.

Generalny inspektor uważa też, że nie jest konieczne, by GUS pytał obywateli o koszty uzyskania przychodu. To, jego zdaniem, pytanie za daleko idące.

Zupełnie sceptycznie GIODO podchodzi do kwestii utworzenia potężnej bazy danych połączonej numerami PESEL. "Wyciek danych może być nieodwracalny w skutkach" - alarmuje.

Machina przygotowań do stworzenia bazy już jednak ruszyła. Spis ma kosztować ponad pół miliarda złotych. GUS modernizuje infrastrukturę informatyczną, uruchomił przetargi na obsługę bazy. Planuje także przyjąć dziesiątki nowych pracowników. Tylko w 2011 r. zatrudni dodatkowo 80 urzędników. Nie wiadomo jeszcze, ilu trzeba będzie przyjąć rachmistrzów spisowych.

Reklama

Zdaniem Serzyckiego GUS powinien się teraz skupić przede wszystkim na odpowiednim doborze, selekcji i kształceniu osób, które będą przetwarzały dane osobowe. Dlaczego? Bo jego zdaniem prędzej zawiedzie człowiek niż zabezpieczenia techniczne bazy.

>>> Przeczytaj, co o rządowym pomyśle sądzi opozycja

"Ponad 80 proc. wycieków informacji nie jest efektem złamania zabezpieczeń technicznych. Najsłabszym ogniwem jest człowiek, a przyczyną wycieków jego głupota, niedoinformowanie, brak wyszkolenia, chęć zysku" - mówi DZIENNIKOWI Serzycki.

Podaje przykłady spektakularnych włamań, jakich dokonał jeden z najsłynniejszych hakerów świata Kevin D. Mitnick. Jak działał? Dzwonił do sekretarki z interesującej go firmy. Podawał się za świeżo przyjętego pracownika, któremu pracodawca powierzył stworzenie dokumentów. Mówił, że zapomniał loginu i hasła do komputera, i błagał o ich udostępnienie, bo inaczej straci pracę. Sekretarka nie odmawiała. Dzięki temu Kevin D. Mitnick miał dostęp do danych.