O gdańskim katechecie zrobiło się głośno, gdy rodzice uczniów z VI LO wysłali pismo do kurii. Byli oburzeni, że dane osobowe dzieci - które za przyzwoleniem rodziców zrezygnowały z lekcji religii - trafiają do władz kościelnych.
Nazwiska i adresy zamieszkania niepokornych trafiły do odpowiadających tym adresom parafii. Księża tłumaczyli, że chcą wiedzieć, którzy z parafian nie są prawdziwymi katolikami. Dzięki temu mogą uniknąć w przyszłości sytuacji, w której ateista bez sakramentów zostaje rodzicem chrzestnym.
Portal o2.pl twierdzi, że generalny inspektor ochrony danych osobowych Michał Serzyński nie widzi większego problemu. Gdańska kuria powoływała się z kolei na konkordat. Jednak - jak donoszą media - szef gdańskiej prokuratury ma wątpliwości. Zaznacza, że "udostępnianie danych osobowych członków Kościoła jest dopuszczalne, jeśli jest niezbędna do wykonywania przez Kościół jego statutowych działań".
Wreszcie dowiemy się, czy księża mogą zbierać dane ochrzczonych, ale niewierzących osób. Prokuratura zajmie się sprawą katechety, który opisywał kurii uczniów rezygnujących z religii. Kuria mówi, że akcja była konieczna, by wagarowicze nie zostawali kiedyś rodzicami chrzestnymi.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama