"Mają byłego szefa rządu na pokładzie. Trzeba się spiąć. Tak wtedy myśleliśmy" - opowiada pracownik poważnej instytucji finansowej.

>>> Marcinkiewicz winny straty milionów?

Reklama

Dziś konkurencja odetchnęła. "Goldman w Polsce kojarzy się z ekstrawagancjami Kazika i poezją Isabel" - kwitują bankowcy. "Od miesiąca pijemy szampana za zdrowie Marcinkiewicza".

Rzeczywiście, po wpisaniu hasła "Goldman Sachs" do polskiej wyszukiwarki Google pojawia się link do strony "Narzeczona Marcinkiewicza".

>>> Marcinkiewicz wyśmiany za Isabel

Reklama

Marcinkiewicz z ramienia Goldmana miał być doradcą prywatyzacyjnym Polskiej Grupy Energetycznej. Kiedy firma chce wejść na giełdę, eksperci sprawdzają każdy dokument, dopinają prospekt emisyjny. Spotykają się na telekonferencjach, na których używa się wyłącznie specjalistycznego angielskiego. Czy w takich miejscach pracował Marcinkiewicz? "Co miałby tam robić ze swoim angielskim, który pozwala zamówić najwyżej pizzę przez telefon?" - kpi uczestnik dopinania debiutu giełdowego PGE.

Sprawdziliśmy: Marcinkiewicz nie jest nawet członkiem zespołu Goldmana. Był prawdopodobnie tylko na dwóch spotkaniach w PGE. Nie zabrał na nich głosu. Raz pojawił się w Ministerstwie Skarbu, gdy prezentowane były dokumenty związane z debiutem spółki. "Zachował się bardzo dobrze. Ani razu się nie odezwał" - opowiada uczestnik spotkania.

Reklama

>>> Polacy mają dość Marcinkiewicza

Po co więc Goldmanowi Marcinkiewicz? Ma dobre relacje z ludźmi z kierownictwa resortu skarbu. Dla banku, który doradza przy prywatyzacji, to ważne. Urzędnicy mogą pomagać w przekonywaniu inwestorów, by zechcieli wydać pieniądze na prywatyzowaną firmę. Marcinkiewicz - według naszych informacji - pomagał organizować dla ludzi z kierownictwa resortu skarbu tzw. roadshow, serię spotkań z potencjalnymi inwestorami.

Medialna nadaktywność Marcinkiewicza może też realnie zaszkodzić Goldmanowi. Niejako przy okazji wyszło na jaw, że Goldman został doradcą w dziwnych okolicznościach. "Przetarg na doradzanie wygrało konsorcjum Goldman Sachs i UniCredit. Tym przetargiem powinna się zająć prokuratura" - mówi były członek rady nadzorczej PGE.

Wojciech Cichoński, przewodniczący "Solidarności" w PGE: "Poprosimy NIK o skontrolowanie wyboru doradców. Na razie efekt ich pracy jest taki, że zamiast z energetyką kojarzymy się z Isabel".