Kazimierz Marcinkiewicz uważa, że prześladują go już nie tylko media. Były premier poskarżył się na swoim blogu na rewizję osobistą, którą przeprowadziła straż graniczna, gdy wracał z Londynu.
>>> Marcinkiewicz: Popełniłem błąd, przepraszam
"Już nie tylko <w buciorach> sięga się do mojego życia prywatnego, (...), ale dalej próbuje się uniemożliwić pracę zawodową. Jakbym z samolotu z Londynu <światowy kryzys> dowoził co tydzień do naszego kraju. Może dlatego straż graniczna zaprosiła mnie nawet na osobiste przeszukanie" - napisał Marcinkiewicz.
Straż graniczna jest zaskoczona tymi słowami. "Sprawdziliśmy przejścia lotnicze w kraju. Nigdzie nie odnotowano, by Kazimierz Marcinkiewicz był poddawany kontroli osobistej" - mówi DZIENNIKOWI rzecznik straży Wojciech Lechowski.
>>> Marcinkiewicz stracił pracę przez Isabel
Dodał, że były premier być może pomylił rewizję osobistą, która odbywa się w specjalnej kabinie, ze zwykłą kontrolą, której rutynowo poddawani są wszyscy podróżni. "Były premier nie jest VIP-em, tylko zwykłym podróżnym i traktowany jest tak samo jak inni" - podkreśla Lechowski.
Czy oskarżona przez Marcinkiewicza straż graniczna będzie domagać się przeprosin? "Wpisu dokonano 1 kwietnia i z uwagi na to potraktujemy sprawę z przymrużeniem oka" - mówi nam rzecznik Straży Granicznej.