Spór jest zasadniczy. Szmajdziński i Piekarska sprzeciwiają się sposobowi, w jaki lider SLD rządzi partią. "Nie może być tak, aby wiceprzewodniczący partii o decyzjach szefa dowiadywali się z mediów" - denerwuje się jeden z polityków SLD.
List ma jedną stronę. Wiceszefom SLD nie podoba się, że Napieralski od dziewięciu miesięcy nie zwołał posiedzenia ścisłego kierownictwa partii. Ani Szmajdziński, ani Piekarska nie chcieli o liście rozmawiać. Napieralski nie odbierał od nas telefonu.
>>>Napieralski nie ma już wymówek
Jednak o piśmie do szefa SLD mówią inni politycy. "Dziś jest tak, że Napieralski nie konsultuje się ze swoim zapleczem statutowym" - mówi jeden z informatorów. I zaznacza: "Mam nadzieję, że list nim trochę wstrząśnie. Może przewodniczący po przeczytaniu trochę się nad tym wszystkim zastanowi. Polityka jest grą zespołową. To w jedności i wspólnym działaniu siła".
Zdaniem naszych rozmówców Napieralski naraził się najbardziej swoim zastępcom tym, że nie skonsultował z nimi dwóch strategicznych dla partii decyzji - próby utworzenia z Włodzimierzem Cimoszewiczem wspólnej listy do europarlamentu. "Grzesiek nie rozmawiał o tym ani ze ścisłym kierownictwem, ani z radą krajową, ani z zarządem. On po prostu wyszedł na konferencję i ogłosił, że będzie ją tworzyć" - wspomina jeden z polityków Sojuszu.
Dużym zaskoczeniem dla części polityków SLD była też piątkowa konferencja Napieralskiego z Millerem. Szef SLD przyznał na niej, że proponował byłemu premierowi start do Parlamentu Europejskiego. Miller odmówił, ale wspólnie z Napieralskim podpisał umowę o wzajemnej współpracy. "Przecież temat Millera był poruszany na ostatnim zarządzie krajowym. I zarząd uznał, że Napieralski powinien się z Millerem spotkać, ale tylko na zasadzie czystej kurtuazji" - mówi z oburzeniem jeden z naszych rozmówców.
Dodaje, że partia o wszystkim dowiedziała się z telewizji. "Kierownictwo też. A później inni pytają takiego Szmajdzińskiego, jako jednego z głównych liderów, o co chodzi. I co on ma odpowiedzieć? Że sam nic nie wie? Jak oni mają komentować te wszystkie nagłe decyzje swojego szefa?" - pyta retorycznie polityk SLD. A inny ze śmiechem dodaje: "Ja w takich sytuacjach wyłączam telefon".
Czy niezadowolenie Szmajdzińskiego i Piekarskiej to początek buntu wobec szefa Sojuszu? Zdania są podzielone. Jednak zgoda jest co do jednego: jeżeli Wojciech Olejniczak, główny przeciwnik Napieralskiego w partii, zdobędzie euromandat, w Sojuszu może dojść do przegrupowania sił. A wtedy albo przeciwnicy Napieralskiego znacznie osłabną, albo na ich czele stanie ktoś nowy. W Sojuszu mówi się też, że rolę Olejniczaka może przejąć sam Szmajdziński.