Bagińska sądzi się nie tylko z Trybunałem, ma na koncie prawne potyczki z sądem gospodarczym, wytacza procesy cywilne oraz karne dziennikarzom. Również nam w sprostowaniu, które zamieściliśmy w weekendowym wydaniu, zarzucała, że napisaliśmy o niej nieprawdę. Ma pretensje o tekst "Upadłość sędzi Bagińskiej", w którym opisaliśmy jej działalność jako syndyka upadłej spółki Unikat Development. Po pierwsze podważa, że ciągnęły się za nią niewyjaśnione sprawy w sądzie gospodarczym. Po drugie prostuje, że wynagrodzenie wynajętych przez nią prawników wcale nie miało sięgać 2 mln zł. Po trzecie dowodzi, że w chwili publikacji tekstu nie była wspólniczką adwokata i europosła Marka Czarneckiego.

Reklama

Sprostowanie zostało zamieszczone na podstawie wyroku sądu. Uznał on prawo Bagińskiej do sprostowania bez konieczności dowodzenia, że podane w tym sprostowaniu wiadomości są prawdziwe.

Uważamy, że mieliśmy prawo napisać o niewyjaśnionych sprawach ciągnących się za Bagińską. Tekst opublikowaliśmy 16 grudnia 2006 r. Napisaliśmy, że Bagińską czeka rozprawa przed sądem gospodarczym, podczas której może stracić stanowisko syndyka. Okazało się, że mieliśmy rację.

Sąd odwołał Bagińską z funkcji syndyka. Dlaczego? Jak napisano w uzasadnieniu: "nienależycie wykonywała swoje obowiązki", "przekazywała sądom informacje niezgodne z prawdą", "wprowadzała sądy w błąd" (fragmenty postanowień w ramce). Bagińska przegrała tę sprawę we wszystkich instancjach.

Reklama

Jak wprowadzała sądy w błąd? Zaczęło się w 2005 r., gdy sędzia komisarz nadzorująca syndyka upomniała na piśmie Bagińską. Jej zaniepokojenie budziła współpraca syndyk przy likwidacji Unikatu z adwokatem Markiem Czarneckim, europosłem, wówczas z Samoobrony. Sędzia pisała o "oczywistym konflikcie interesów". Chodziło o to, że Bagińska jako syndyk zawierała umowy z Czarneckim na prowadzenie spraw przed sądem. Jednocześnie od lat prowadziła z nim kancelarię adwokacką.

Na uwagi sędzi komisarz Bagińska zareagowała szybko. Napisała, że jako syndyk wypowiedziała umowy z Czarneckim. Nieprawda. Nie wymówiła najważniejszej, w której do zarobienia były największe pieniądze - 32 mln zł. "Była sprawa przeciw Kredyt Bankowi o kwotę 32 mln zł. Jestem w tej sprawie pełnomocnikiem - zeznawał w kwietniu 2006 r. w sądzie Czarnecki. Mecenas wraz z jeszcze jednym prawnikiem za wygraną mieli dostać w sumie 7 proc. od zasądzonej sumy. 7 proc. od 32 mln daje 2,24 mln. W sprostowaniu Bagińska twierdzi, że to nieprawda, choć dokumenty sądowe mówią co innego.

Przed sądem Bagińska próbowała się bronić w sprawie zarzutów o współpracę z Czarneckim i o to, że wprowadzała sędziów w błąd, pisząc o wypowiedzeniu umów z mecenasem. Dowodziła, że co prawda napisała o wypowiedzeniu umów, ale nigdzie nie użyła sformułowania "wszystkich umów".

Reklama

Sądy dwóch instancji nie miały wątpliwości, że po takim zachowaniu Bagińska nie może być syndykiem.

Sprawy ujawnione przez nas wywołały burzliwą dyskusję. Lech Kaczyński zaalarmowany doniesieniami prasowymi odwołał ceremonię przyjęcia ślubowania Bagińskiej na sędziego TK. Zwlekał długo, ale w końcu w marcu 2007 r. przyjął ślubowanie. "Czy to znaczy, że ktoś, kto nie ma kwalifikacji etycznych, by być syndykiem, może być sędzią TK?" - pytali dziennikarze.

Prezes TK Jerzy Stępień oświadczył, że byłoby lepiej, by Bagińska zrezygnowała. Zapowiedział, że trybunał rozpocznie wobec niej procedurę dyscyplinarną.

>>>Sześć dni była sędzią, teraz chce wrócić

Jednak nie rozpoczął. Bo Bagińska zrezygnowała sama. To nie koniec historii. Niespodziewanie prawniczka zmieniła front. Złożyła pozew przeciw Skarbowi Państwa reprezentowanemu przez Trybunał Konstytucyjny. Domaga się uznania, że jej mandat sędziego TK nie wygasł! Sądy odrzuciły pozew w dwóch instancjach. Ale Bagińska walczy. 9 stycznia 2009 r. jej skarga kasacyjna wpłynęła do Sądu Najwyższego. Czy prawniczka ma szansę wrócić do trybunału?

"Mandat pani Bagińskiej wygasł dwa lata temu" - przekonuje Katarzyna Sokolewicz-Hirszel, rzeczniczka TK.

p

Fragmenty postanowienia Sądu Rejonowego w Warszawie w sprawie odwołania syndyk Lidii Bagińskiej z 20 grudnia 2006 r.:

"Należy przyjąć, że syndyk przekazywała sędziemu komisarzowi, sądowi upadłościowemu i sądowi okręgowemu informacje niezgodne z prawdą, tym samym wprowadzała te sądy w błąd, a takiego zachowania syndyka (...) nie można w żaden sposób wytłumaczyć ani żadną miarą zaakceptować".

"Niewątpliwe jest, że niewykonanie przez syndyka zaleceń sędziego komisarza (...) należy ocenić jako nienależyte wykonywanie obowiązków syndyka".

Fragmenty postanowienia Sądu Okręgowego Odwoławczego w sprawie odwołania syndyk Lidii Bagińskiej z 7 lutego 2007r.:

"Brak niezwłocznego wypowiedzenia umowy w sprawie przeciwko Kredyt Bankowi i dokonanie tego przeszło półtora roku od decyzji sędziego komisarza stanowi rażące uchybienia syndyka, noszące znamiona zaniedbywania przez niego obowiązków".

"Wątpliwości co do bezstronności syndyka, związane z istniejącym po jego stronie konfliktem interesów, zawierają się w pojęciu oznaczonym jako zaniedbywanie obowiązków przez syndyka".

"W czasie gdy była syndykiem, dopuściła się zaniedbania obowiązków, nie wykonując poleceń sędziego komisarza oraz udzielając sądowi informacji niezgodnych z rzeczywistym stanem rzeczy".

"Powyższe zachowania skarżącej dyskwalifikują ją jako osobę, która posiada predyspozycje do piastowania tak odpowiedzialnej funkcji jak funkcja syndyka".